W czym rzecz? W szeregach The Blues przez okrągłe 390 dni żaden z napastników nie potrafił strzelić gola w wyjazdowej potyczce w ramach Premier League. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce... 8 grudnia 2012 roku. Wtedy ekipa ze Stamford Bridge grała z Sunderlandem i zwyciężyła 3:1, a dublet skompletował Fernando Torres.
Przez cały 2013 roku żaden z atakujących Chelsea nie wpisał się na listę strzelców na obcych obiektach, mimo że londyńczycy jako drużyna nie mieli dużych problemów ze skutecznością. W ligowych meczach poza domem strzelili bowiem 28 bramek. Najlepszy pod tym względem był Frank Lampard, który uzbierał osiem trafień. Pięć było dziełem Edena Hazarda, cztery Johna Terry'ego, po trzy dołożyli Juan Mata i Oscar, natomiast po jednym Willian i David Luiz. Zanotowano ponadto trzy gole samobójcze dla Chelsea.
We wspomnianym czasie - biorąc pod uwagę spotkania rozgrywane poza Stamford Bridge - bezproduktywni w napadzie byli Torres, Samuel Eto'o, Demba Ba, a także sporadycznie ustawiany tam Victor Moses (dziś wypożyczony do Liverpoolu).
Niechlubną passę przerwał dopiero 1 stycznia nowego roku "El Nino", który otworzył wynik w wyjazdowym starciu z Southampton (ostatecznie The Blues triumfowali 3:0). Dzięki temu licznik zatrzymał się na 390 dniach. Aż dziw bierze, że w tak silnym kadrowo zespole mogło dojść do równie absurdalnej sytuacji.