Sukces buduje - rozmowa z Tomaszem Bandrowskim, pomocnikiem Lecha Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tomasz Bandrowski to od kilku miesięcy bardzo ważna postać Lecha Poznań. Wykonuje on sporo pracy w środkowej strefie boiska. 24-letni pomocnik w spotkaniu siódmej kolejki ekstraklasy z ŁKS Łódź nabawił się jednak kontuzji, która wykluczyła go z meczów z Austrią Wiedeń i Legią Warszawa, a także ze zgrupowania reprezentacji Polski. O swojej sytuacji zdrowotnej, a także Lechu Poznań i meczach kadry Leo Beenhakkera, Bandrowski opowiada w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

Michał Jankowski: Jak wygląda pana sytuacja zdrowotna?

Tomasz Bandrowski: Powoli wszystko wraca do normy. Można powiedzieć, że w osiemdziesięciu procentach uraz jest wyleczony. Zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało w zależności od intensywności treningów. Muszę na nich ostrożnie pracować i mam nadzieję, że uraz się nie cofnie.

Jaka jest szansa, że w niedzielnym meczu z Ruchem Chorzów wybiegnie pan na boisko?

- Najważniejsze, żebym był pewny, że jestem wstanie zagrać od początku. A czy tak się stanie to już zależy od trenera.

Można powiedzieć, że jest pan sporym pechowcem, bo uraz wykluczył pana z ważnych meczów z Austrią Wiedeń i Legią Warszawa oraz ze zgrupowania reprezentacji Polski.

- Dokładnie. Stała się niepotrzebna rzecz, ale takie jest życie piłkarskie. Trzeba dalej pracować, żeby znów wrócić do pierwszego składu.

Po ośmiu kolejkach ekstraklasy Lech zdobył szesnaście punktów. Jesteście zadowoleni z takiego dorobku?

- Biorąc pod uwagę nasilenie spotkań jakie mamy od początku sezonu, to jesteśmy z tego zadowoleni. Mimo kontuzji, które były w drużynie, dajemy radę. Zajmowane miejsce oraz liczba punktów to duży plus dla nas.

Nie da się jednak ukryć, że punktów mogło być trochę więcej.

- Zgadza się. Najbardziej szkoda straconych punktów z Bełchatowem. Widocznie takie spotkanie musiało być, żeby wyszedł nam później mecz z Grasshoppersem. Wydaje mi się, że dekoncentracja z Bełchatowem spowodowała, że w następnym meczu z Zurichem byliśmy bardzo skoncentrowani i wyszedł nam mecz. Coś za coś.

W fazie grupowej Pucharu UEFA zmierzycie się z CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna, Feyenoordem Rotterdam oraz Nancy. Jak pan oceni wyniki losowania?

- Losowanie mogło być gorsze, ale nasi przeciwnicy mają dużą renomę. Na pewno bardzo ciężko będzie w Moskwie, podobnie z Nancy. Feyenoord spisuje się poniżej oczekiwań, ale drużyna jest bardzo doświadczona i w dodatku gramy u nich. W każdym meczu musimy od początku walczyć o zwycięstwo, aby wyjść przynajmniej z grupy.

A jak pan ocenia szanse na wyjście z grupy?

- W fazie grupowej nie ma spotkań rewanżowych, więc trzeba zawsze grać o zwycięstwo. Więcej będziemy wiedzieć po pierwszym meczu. Decydujące będzie granie z olbrzymią determinacją przez 90 minut.

Gracie w lidze, Pucharze UEFA i Pucharze Polski. Starczy wam sił na udział we wszystkich rozgrywkach?

- Myślę, że tak. Do zespołu wracają kolejni zawodnicy po kontuzjach, co jest dużym plusem, bo będzie mogło dochodzić do rotacji. Będziemy robić wszystko, aby Lech spisywał się jak najlepiej, co przyniesie korzyść całej drużynie, ponieważ sukces buduje.

Przed wami mecz z Ruchem Chorzów. Co może pan powiedzieć o najbliższym przeciwniku?

- W Chorzowie gra się bardzo ciężko. Od początku rundy Ruch nie przegrał spotkania na własnym boisku. Jest to zdecydowana drużyna, która gra twardo. Z takimi zespołami trudno nam się gra. Będziemy robić jednak wszystko, aby wywieźć trzy punkty z Chorzowa.

W Ruchu występuje kilku byłych piłkarzy Lecha. Kontaktowaliście się z nimi i rozmawialiście o niedzielnym meczu?

- Chłopaki kontaktowali się z nimi. Będzie na pewno w tym spotkaniu akcent tych zawodników, którzy będą chcieli coś udowodnić. Wiemy jak oni grają, ale mają nad nami przewagę, bo znają styl gry Lecha. Takie jest życie piłkarza. Raz gra się tu, a raz gdzie indziej. Trzeba zrobić wszystko, aby w Chorzowie nie patrzeć na znajomości. Na boisku trzeba pokazać sto procent swoich możliwości.

Tak jak mówiliśmy wcześniej opuścił pan zgrupowanie reprezentacji Polski. Na pewno jednak oglądał pan poczynania biało-czerwonych. Jak pan podsumuje spotkania z Czechami i Słowacją?

- Z Czechami zagrali super spotkanie. Widać jednak było, że w końcówce Czesi przycisnęli. Ten mecz kosztował piłkarzy dużo sił, co przełożyło się na spotkanie ze Słowacją. W tyłach doszło do dekoncentracji i przegraliśmy. Szkoda, bo po jesieni mogliśmy być mistrzem naszej grupy. Będziemy mieli jednak mecze w następnym roku i w tym trzeba szukać pozytywów. Musimy się przygotowywać w klubach, żeby być w dobrej dyspozycji podczas meczów reprezentacji.

Źródło artykułu: