Po tym, jak stało się jasne, że Borussię Dortmund opuszcza Robert Lewandowski, najbardziej rozchwytywanym piłkarzem wicemistrza Niemiec jest Marco Reus. Tak przynajmniej wynika z doniesień medialnych, które - jak przekonuje BVB - sfabrykowały wypowiedzi 24-latka!
- Nie zaprzeczam, że schlebia mi zainteresowanie FC Barcelony. Obecnie skupiam się na moim dotychczasowym klubie, ale po zakończeniu sezonu wszystko jest możliwe - miał powiedzieć Reus hiszpańskiemu Sportowi. Według twierdzeń Borussii te słowa piłkarza... nigdy nie padły. "Jesteśmy oburzeni postępowaniem mediów, nie możemy tego zaakceptować, gdy za plecami naszych zawodników podejmowane są takie działania. Reus nigdy nie udzielał wywiadu temu medium, a podczas żadnej z konferencji prasowych nie użył słów, które mogłoby być zinterpretowane w ten sposób" - skomentowano w oświadczeniu.
Jako podróbkę określono także wypowiedź piłkarza, która pojawiła się na łamach angielskiego Daily Mirror. - Życzę Lewandowskiemu i Goetzemu powodzenia, ale mnie Bayern nigdy nie będzie miał. Pieniądze to nie wszystko - miał stwierdzić skrzydłowy. "Rozmowa pomiędzy tą gazetą a Reusem nigdy nie miała miejsca, a zacytowane słowa są w całości sfabrykowane. Jesteśmy bardzo zawiedzeni takim postępowaniem, to całkowicie niepoważne" - oznajmili działacze Borussii.
Jakby tego było mało, dortmundczycy zdementowali doniesienia, jakoby interesowali się pozyskaniem Andrei Ranocchii z Interu Mediolan. Włoska La Gazzetta dello Sport przed kilkoma dniami poinformowała, że Niemcy przygotowali ofertę za środkowego obrońcę, a styczniowy transfer jest bardzo prawdopodobny. - Możemy temu stanowczo zaprzeczyć - stwierdził Michael Zorc.