Piłkarze, trenerzy i kibice Stali Stalowa Wola po spotkaniu ze Zniczem Pruszków mieli spore pretensje do arbitra, Marcina Słupińskiego z Łodzi. Sędzia ten wydał w trakcie meczu kilka kontrowersyjnych decyzji. - Sędzia wydał kilka spornych decyzji, które ciężko było nam zrozumieć. On tutaj tak gwizdał, trochę nas krzywdził, ale niestety takie jest sędziowanie w Polsce - mówił po meczu pomocnik Stali, Krzysztof Trela. W 32. minucie w polu karnym uderzony został Abel Salami, a sędzia z Łodzi pokazał tylko żółtą kartę zawodnikowi Znicza. Arbiter ten również co chwilę nabierał się na sztuczki piłkarzy z Pruszkowa, a zawodnicy Znicza skwapliwie to wykorzystywali. Najlepszą metodą na sędziego był krzyk. Od razu rozlegał się gwizdek Marcina Słupińskiego. Po spotkaniu nie wytrzymał szkoleniowiec Stalówki, który przy wejściu do szatni wymienił kilka uwag z rozjemcą sobotnich zawodów.
To już kolejny pojedynek, w którym arbiter krzywdzi Stal. Jednak w wyniku afery w PZPN-ie dobrych sędziów zostało jak na lekarstwo i obecnie zawody ligowe prowadzą mało doświadczeni i słabi arbitrzy. Dopóki ci panowie nie nauczą się widzieć sytuacji boiskowych dopóty będziemy świadkami takich decyzji rozjemców zawodów piłkarskich.