Szymon Mierzyński: Do końca okresu przygotowawczego pozostał niespełna miesiąc. Czujecie już dreszcz emocji związany z tym, że właśnie wam towarzyszyć będzie największa presja?
Paweł Sasin: Liga zbliża się dużymi krokami i każdy na te mecze już czeka. Nasza pozycja wyjściowa, czyli 1. miejsce, jest świetna, ale teraz wszyscy będą wychodzić na spotkania z nami z większą determinacją. Tak jest zawsze, gdy gra się przeciwko liderowi.
Dlatego możecie być raczej pewni, że będzie trudniej niż jesienią.
- Bez wątpienia, ale pierwsza runda też przecież nie była łatwa. Mimo to pokazaliśmy, że stać nas na wiele. Jeśli utrzymamy ten poziom, znów zagramy swoje, to myślę, że powinno być dobrze. Na razie nie wybiegamy zbyt daleko, absolutnie nie zastanawiamy się co będzie w czerwcu. Założenie jest takie, by grać z meczu na mecz, koncentrować się na każdej następnej kolejce i zobaczymy co nam to da.
Sportowo raczej nie macie powodów do obaw, bo do żadnego dużego osłabienia nie doszło. Pytanie natomiast czy podołacie mentalnie. Na drużyny z mniejszych miast patrzy się czasem z lekceważeniem, pojawiają się głosy, że ekstraklasa jest tam niepotrzebna itd.
- Szczerze mówiąc, gdyby tak do nas podchodzono, to nawet bym się cieszył. Co myślą inni, to ich sprawa. My już jesienią pokazaliśmy, że mamy silny zespół, potrafimy grać w piłkę i choć nie składamy wielkich deklaracji, to znamy swoją wartość. Każdy zdaje sobie sprawę jak wiele jest do osiągnięcia i będziemy o to solidnie walczyć.
Czyli kąśliwe uwagi dotyczące zasadności awansu Górnika nie robią na was żadnego wrażenia?
- Przecież ten klub był już w ekstraklasie i jest na to przygotowany. Chyba wszyscy na Lubelszczyźnie życzyliby sobie awansu. My zrobimy absolutnie wszystko, by tak się stało, choć przeprawa będzie naprawdę ciężka.
Zakończyliście już ładowanie akumulatorów? Luty to etap, w którym zaczynają się zazwyczaj przyjemniejsze treningi.
- Muszę przyznać, że cały okres przygotowawczy jest znośny. To już nie te czasy co kiedyś, gdy biegało się po lasach czy dźwigało wielkie ciężary. Teraz sposób prowadzenia zajęć poszedł do przodu i każdy ma indywidualnie wymierzone obciążenia - zgodne z wynikami badań. Wiadomo, okres zimowy wciąż jest ciężki, ale trenuje się na pewno z większą przyjemnością niż w przeszłości.
Jak wyglądają wasze zajęcia na obozie w Grodzisku Wlkp.?
- Nie skupiamy się jeszcze tylko na pracy z piłką. Pojawiamy się w siłowni, czasem biegamy, ale to już raczej etap uzyskiwania odpowiedniej dynamiki, a nie budowania siły.
Macie poczucie, że walczycie o sukces dla całego regionu? Na Lubelszczyźnie nie ma wielu silnych drużyn, a kiedyś - gdy Górnik również grał w ekstraklasie - przyjeżdżało do Łęcznej mnóstwo kibiców z innych miast.
- Oczekiwania są bardzo duże, zwłaszcza że w przeszłości udawało się zapełniać stadion. Tego przez długi okres ostatnio brakowało, więc wielu na pewno życzyłoby sobie powrotu do tamtych czasów. My jednak musimy twardo stąpać po ziemi. Pierwszy krok już zrobiliśmy, ale ten drugi będzie nieporównywalnie trudniejszy.
Plusem jest chyba to, że zainteresowanie mediów czy kibiców nie jest tak duże jak w większych miastach. Macie całkowity spokój w przygotowaniach.
- Ten brak rozgłosu nam pomaga. Nie jeżdżą za nami telewizje, nie kręci się o Górniku reportaży, dlatego możemy się skupić na pracy. Natomiast nie miałbym nic przeciwko temu, żeby było o nas głośno w czerwcu (śmiech).