Były świetny napastnik m.in. Górnika Zabrze, FC Porto, a w ostatnim etapie swojej kariery Amiki Wronki, Grzegorz Mielcarski uważa, że zajmującym ostatnie miejsce w ligowej tabeli zawodnikom 14-krotnych mistrzów Polski z Zabrza brakuje przede wszystkim braku finezji w rozgrywaniu akcji i skuteczności pod bramką rywala: - W Zabrzu na razie nie widać tego, czego wszyscy się spodziewali. Może cudu? Wydawało się, że takim punktem zwrotnym będzie remis z Wisłą Kraków. Jednak w Gdańsku znowu zabrzanie przegrali. Głównym problemem jest brak skuteczności. W dwóch ostatnich meczach widziałem, że Górnik stwarza bardzo mało tzw. czystych sytuacji. Brak Zahorskiego w jego optymalnej dyspozycji, brak kogoś takiego jak Dawid Jarka w jego najlepszych meczach. Nieskuteczność można jeszcze zrozumieć, ale Górnik nie ma sytuacji, z których mógłby strzelić gola. I tu jest najwięcej pracy do zrobienia.
Mielcarski, który w ostatnim czasie był też dyrektorem sportowym Wisły Kraków przyznaje, że przyczyny fatalnej postawy Trójkolorowych może być także brak świeżości i przemęczenie na które uskarżają się sami zawodnicy: - Zawodnicy z Zabrza nieśmiało wspominają, że są "zajechani". Coś było nie tak w okresie przygotowawczym i to może jest klucz do zrozumienia problemów Górnika. Wygląda to tak, jakby kupiło się dobry markowy samochód z wbudowanym starym silnikiem.
Urodzony w Chełmnie były reprezentant Polski nadzieję na poprawę gry Górnika pokłada w osobie trenera Henryka Kasperczaka. Uważa, że utytułowany szkoleniowiec ma poważanie zawodników, lecz ci mają spore problemy z mentalnością i mobilizacją przed meczem: - Kasperczak ma w zespole wielki autorytet i to jest na plus. Jednak zawodnicy chyba nie wytrzymują dużej presji. Oni wyraźnie jadą na kolejne mecze z nastawieniem "byle tylko nie przegrać". I w tej sytuacji nic dziwnego, że tracą komplety punktów.