W środę Komisja Ligi Ekstraklasy SA zadecydowała, że przerwany po I połowie z powodu zamieszek z udziałem kibiców obu klubów niedzielny mecz 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Legia - Jagiellonia nie zostanie dograny do końca i ukarała Wojskowych walkowerem, przyznając tym samym trzy punkty Jagiellonii.
Dzięki temu rozstrzygnięciu Jagiellonia zadomowiła się w pierwszej "8", o awans do której walczą z nią Cracovia, Zawisza Bydgoszcz, Lechia Gdańsk, Korona Kielce, Piast Gliwice i Śląsk Wrocław. Kluby te mogą czuć się pokrzywdzone decyzją Komisji Ligi.
- Myślę, że źli są piłkarze Jagiellonii i zły jest trener Stokowiec, że dostali trzy punkty, a nie mogli wygrać tego meczu na boisku. Mówię zupełnie szczerze i nie drwię. Nie chciałbym, żeby mi darował ktoś punkty za to, że na trybunach coś się dzieje. Jako trener chciałbym mieć satysfakcję taką, że wygrywam z Legią na jej stadionie - mówi trener Cracovii Wojciech Stawowy.
- Dla mnie taka sytuacja, że trzy punkty są przyznawane poza boiskiem, nie powinna mieć miejsca. Nie może być tak, że trybuny decydują o tym, kto wygrywa, a kto przegrywa. Punkty powinna mieć ta drużyna, która wygrywa na boisku. Punkty są ważne, Jagiellonia walczy o awans do pierwszej "8" i te punkty im się przydarzą, ale do tego dochodzą kwestie honorowe i ambicjonalne. Każdy trener i piłkarz powinien mieć poczucie, że dostaje punkty za coś, a nie za to, że ktoś się bije na trybunach - dodaje opiekun Pasów.
- Z tego powodu cierpią tysiące osób, którzy nie mogą wejść na stadion. I co są winni piłkarze Legii, że zabiera im się trzy punkty? Dlaczego tych zawodników pozbawia się możliwości wygrania zawodów w sposób sportowy, a innym się daje prezent? W mojej ocenie druga połowa powinna być dograna i to by było według mnie sprawiedliwe - kończy Stawowy.