Klub robi nas w bambuko - piłkarze Odry protestują

 / Znicz
/ Znicz

Gdy chwilę po godzinie 17.00 sędzia Daniel Stefański wyprowadzał z tunelu prowadzącego na murawę stadionu przy ulicy Oleskiej jedynie drużynę Widzewa Łódź, na trybunach widoczne były oznaki konsternacji. Dopiero po około dwóch minutach do rywali oczekujących już na boisku dołączyli piłkarze Odry Opole. Zawodnicy niebiesko-czerwonych chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko zaległościom płacowym w klubie.

- Protest był ewidentny i chodziło o pieniądze. Od dawna jesteśmy robieni "w bambuko" i nasze zachowanie było skierowane w tym kierunku - tłumaczył po meczu Marcel Surowiak. W podobnym tonie wypowiadał się też Marcin Rogowski, który stwierdził: - Po raz kolejny mieliśmy obietnicę, że dostaniemy pieniądze przed meczem i po raz kolejny ich nie dostajemy. Walczymy o swoje rodziny i tak dalej być nie może. Zostawiamy masę zdrowia na boisku i nie wiemy, czy ktoś to docenia. Chyba tylko ci kibice, którzy fantastycznie nas dopingowali.

Odra znajduje się w złej sytuacji finansowej, a wszyscy z nadzieją spoglądają na perspektywę sprzedaży boiska na Zakrzowie. Transakcja ma pomóc spłacić wszystkie długi niebiesko-czerwonych i wyprowadzić klub na prostą. Teren ma być sprzedany za ponad 2 mln zł.

Zaległe pieniądze były powodem, dla których wnioski o rozwiązanie kontraktów z Odrą do złożyli do PZPN byli już piłkarze opolan - Marcin Pontus i Błażej Karasiak. Piłkarska centrala pozytywnie rozpatrzyła te sprawy i obaj zawodnicy mogą szukać nowych klubów.

Nieuregulowane zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego i ZUS były też podstawą nałożenia na Odrę przez PZPN grzywny w wysokości 25 tys. złotych. Wykonanie kary zawieszono jednak na sześć miesięcy.

Komentarze (0)