Decyzją Komisji Ligi Ekstraklasy SA kibice Wisły nie mogli w czasie meczu z Niebieskimi usiąść na trybunie północnej, z której w czasie 187. derbów Krakowa poleciały na murawę zapalone race. Ponadto osoby, które wspomniany mecz z Cracovią oglądały z tej trybuny, w ogóle nie mogły wejść na stadion przy Reymonta 22 na spotkanie z Ruchem.
Wykluczeni w ten sposób fani Wisły zebrali się pod stadionem i na początku meczu odpalili poza obiektem materiały pirotechniczne, a część z nich została wstrzelona na murawę i trybuny. Sędzia Paweł Raczkowski musiał przerwać spotkanie na kilkadziesiąt sekund.
[wrzuta=6YOzAOmmoEl,mmkk07]
Po spotkaniu prezes Wisły Jacek Bednarz jednoznacznie potępił to zachowanie części kibiców Białej Gwiazdy, a Ekstraklasa SA wezwała policję do intensyfikacji działań mających na celu złapanie sprawców.
- Odpalili te race zupełnie nie mając kontroli nad tym, co się działo, Race zostały odpalone w kierunku trybun, między innymi tam, gdzie siedziały dzieci! Spada raca, oślepia dzieciaka i mamy problem. Jak dalej będą się tak zachowywać, to sam pójdę do wojewody i powiem: "Niech pan zamknie stadion, bo ktoś tu może stracić życie lub zdrowie" - mówił Bednarz.
- Jest to prowokacyjny, symboliczny akt agresji i niezwykłej wręcz bezmyślności. Dodatkowo stanowił bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia osób obecnych na stadionie. Sprawcy tych czynów otwarcie kpią sobie z prawa - to z kolei komentarz wiceprezesa Ekstraklasy SA Marcina Animuckiego.