Łukasz Fabiański: Obroniony karny niewiele nam dał, ale trudno się nie cieszyć

Arsenal pożegnał się z Ligą Mistrzów, ale Łukasz Fabiański może być zadowolony ze swojej postawy, bo obronił rzut karny. Polak przyznał, że to osłodziło mu gorycz po odpadnięciu.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Udana interwencja naszego reprezentanta nie dała Kanonierom nic konkretnego, ale... - Każdy bramkarz czuje satysfakcję, gdy uda mu się obronić jedenastkę. Ze mną nie jest inaczej - powiedział w rozmowie z CANAL+ Łukasz Fabiański.

28-latek miał spore rozeznanie w sposobie uderzania z "wapna" przez Thomasa Muellera. - Zawsze dostaję szeroki materiał dotyczący najbliższego przeciwnika. Tam są nie tylko rzuty karne, lecz też stałe fragmenty. Nie było łatwo przewidzieć intencji Muellera, bo on strzelał już w oba narożniki, poza tym zawsze długo podchodzi do piłki czekając co zrobi bramkarz. Trzeba więc wytrzymać presję.

Podopieczni Arsene Wengera nawet przez chwilę nie zbliżyli się do awansu. - Jakaś szansa była. Może zabrakło typowych "setek", ale przy lepszym rozegraniu kilku akcji mogliśmy mieć więcej okazji. Niestety się nie udało. Muszę przyznać, że Bayern był solidniejszy w dwumeczu i przeszedł dalej zasłużenie - dodał Fabiański.

W pierwszych fragmentach wtorkowej potyczki londyńczycy grali dość niemrawo. Dlaczego? - Miało być inaczej. Chcieliśmy zaatakować - tak jak na początku spotkania na naszym stadionie. Wtedy nastawiliśmy się ofensywnie i Bayern popełniał błędy. W rewanżu udawało nam się to dopiero po przerwie. Bez wątpienia o losach dwumeczu zdecydował pierwszy pojedynek, bo ten drugi był wyrównany - zakończył Polak.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Niepowtarzalna szansa Arsenalu, by wreszcie przegnać demony

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×