To z pozoru nic wielkiego, ale w kontekście perypetii Jovanovicia to ważny krok. W przerwie między rundami Serb dostał ostrej infekcji wirusowej, po której pojawiły się powikłania kardiologiczne. W pewnym momencie lekarze podejrzewali, że 26-latek może chorować nawet na raka węzłów chłonnych (a nie jak głosiły pierwsze informacje białaczkę), co ostatecznie na szczęście wykluczono. Jak zdradził klubowy lekarz Wisły Kraków dr Mariusz Urban, problem piłkarza wykryto w czasie rutynowych badań, które wykazały, że w jego płucach i worku osierdziowym pojawił się wysięk.
- Gdyby nie w porę wychwycony problem, moglibyśmy opłakiwać Marko. Mógł zasłabnąć na boisku, mogło dojść do zatrzymania akcji serca, mógł umrzeć na boisku. Rozmawiamy o problemie z odpornością Marko. Przyczyną główną tego problemu była infekcja wirusowa z objawami grypopodobnymi - wyjaśnił dr Urban, dodając: - To nie wyklucza go z zawodowego uprawiania sportu. Za dwa miesiące przejdzie kolejne zadania i będziemy powoli go obciążać. To będzie basen, siłownia, czyli obciążenia minimalne, żeby zobaczyć, jak jego organizm będzie reagował na obciążenia i tak, żeby przygotowywać go do powrotu do uprawiania sportu.
W środę Jovanović wykonał pierwszy krok w kierunku powrotu na boisku. Krakowski klub poinformował, że 26-latek rozpoczął zajęcia na siłowni. Obciążenia będą powoli rosły, a 11 kwietnia Serb przejdzie kolejne badania w Szwajcarii.