Słabsi specjalnie się na nas spinają - rozmowa z Tomaszem Lisowskim, obrońcą Widzewa Łódź

Tomasz Lisowski podobnie jak jego koledzy z Widzewa po meczu z Odrą Opole mogli mówić o sporym szczęściu. Dokładny strzał Marcina Robaka z rzutu wolnego w 92. minucie uchronił ich od straty cennych punktów na stadionie przy ulicy Oleskiej. - Czasami trzeba tego szczęścia - stwierdził w wywiadzie udzielony portalowi SportoweFakty.pl były obrońca reprezentacji Polski.

Mateusz Dębowicz
Mateusz Dębowicz

Mateusz Dębowicz: Ten rzut wolny był chyba dla was wielkim uśmiechem losu, bo sam mecz był z kategorii tych na 0:0.

Tomasz Lisowski: Tak, nie ma co ukrywać. Ala mogę przy tym wrócić do naszego meczu z Wisłą Płock, gdzie przeciwnicy nie istnieli cały mecz, a z nami zremisowała. W dzisiejszym spotkaniu rzeczywiście nie było sytuacji i był to mecz na remis. Można jednak powiedzieć, że szczęście sprzyja lepszym.

Z czego wynikał tak słaby poziom tego meczu?

- Może z daleka to boisko wygląda w miarę dobrze, ale jak się na nie wejdzie i chce pograć piłką to ciężko jest stworzyć jakąś składną akcję. Nie ma jednak co narzekać, bo w dobrych humorach wracamy z trzema punktami do Łodzi.

O piłkarskie święto na trybunach zadbali za to kibice.

- Kibice pokazali się z bardzo dobrej strony. Dla fanów w Opolu było to prawdziwe święto, bo przyjechał Widzew. Jak mówili mi koledzy, wszyscy się szykowali na ten mecz i fani nie zawiedli.

To zwycięstwo było wam bardzo potrzebne. W ostatnich pięciu meczach zdobyliście tylko sześć punktów, mało jak na zespół walczący o awans.

- Nie zgodzę się z panem, bo wyniki nie świadczą o stylu gry zespołu.

Ale liczą się w tabeli...

- Z tym się zgodzę, ale i tak styl, jaki prezentowaliśmy pokazuje, że zasługujemy na ten awans. A co do wyników to widać, jakie to są mecze. Przyjeżdża się na Odrę i czasami trzeba tego szczęścia. Dzisiaj je mieliśmy, bo Marcin Robak świetnie uderzył.

Kończy się runda jesienna, chociaż wam został jeszcze zaległy mecz z Koroną. Jakby ocenił pan tą połowę sezonu?

- Naszym celem jest awans. Rundę kończymy na drugim miejscu, a wszystko wskazuje, że ta pozycja da awans. Dlatego możemy być zadowoleni.

Przed zimą zostają wam też mecze z Wartą i Motorem. Zaliczaliście już wpadki ze słabszymi rywalami.

- Nie możemy lekceważyć żadnego z rywali, bo szczególnie ci słabsi specjalnie się na nas spinają. Co tu więcej mówić, będziemy robić wszystko, żeby zdobyć jeszcze jak najwięcej punktów.

A jaka to była runda dla pana? Zdobył pan w niej bramkę, a dzisiaj wiele osób spodziewało się, że to pan podejdzie do tego wolnego.

- Nie jestem od oceniania własnej gry. Od tego są trenerzy i specjaliści. Ja mogę jedynie powtórzyć, że jako drużyna jesteśmy zadowoleni z tej rundy, bo kończymy ją na drugim miejscu.

Jesienią obok piłki mieliście też czas na promowanie sportu i odwiedziny w szkołach.

- Tak, spotykamy się i w podstawówkach i w szkołach średnich z dziećmi i młodzieżą. Myślę, że to jest bardzo fajna sprawa. Przy okazji promujemy też klub jak i całą Łódź.

Pięknym gestem jest też pomoc dla byłego prezesa Widzewa Ludwika Sobolewskiego.

- Zdecydowanie. Myślę, że prezesi, zarząd jak i całe otoczenie klubu świetnie się zachowują i Widzew jest na dobrej drodze.

Ostatnio Zdzisławowi Kręcinie postawiono zarzuty, w których przewija się wątek Widzewa. Myśleliście o tym?

- Nie, nie zajmujemy się takimi rzeczami. Skupiamy się wyłącznie na grze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×