Przemysław Pietruszka w drugiej połowie meczu Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę bramki Macieja Gostomskiego. - W pierwszej fazie myślałem, że piłka wyjdzie na aut. Nawet nie chciałem się do niej rzucać. Później zaczęła robić dziwne rotacje i zacząłem się ratować - opowiada bramkarz Kolejorza.
Czy Gostomski popełnił w tej sytuacji błąd? - Nie chcę się usprawiedliwiać, ale to było uderzenie bardzo trudne do obrony. Każdy kto zna się na piłce wie, że futbolówka leciała nienaturalnie. Gdyby leciała normalnie lub stałbym na linii to bym to obronił, ale zalecenia są takie, żebym grał wysoko. To ustawienie nie bierze się znikąd, bo dzięki niemu wielokrotnie przecinałem inne piłki na przedpolu - mówi lechita.
Zdaniem Gostomskiego Przemysław Pietruszka nie powtórzyłby tego strzału. - Gość dostał piłkę, nie miał co zrobić i oddał strzał życia. On nie chciał tak uderzyć i sam nie wie jak to zrobił. Dałbym mu teraz tysiąc razy powtórzyć ten strzał, to by tego nie zrobił - zakończył bramkarz Lecha.