Górale zremisowali przed własną publicznością z Pasami, choć po pierwszej połowie przegrywali 0:1. Jednobramkowe prowadzenie krakowian to był najniższy wymiar kary nałożonej przez gości na gospodarzy. Cracovia przed przerwą absolutnie zdominowała Podbeskidzie, ale po przerwie obraz gry uległ zmianie i spotkanie się wyrównało. Bielszczanie zdołali doprowadzić do wyrównania za sprawą Marka Sokołowskiego po rzucie karnym.
- To było słabe spotkanie w naszym wykonaniu. Założyliśmy sobie przed spotkaniem całkiem inne rzeczy. Mieliśmy swój plan na rozegranie piłki i mało z niego korzystaliśmy. Tylko raz po przechwycie mogło nam się udać zagrozić Cracovii, a tak to biegaliśmy tylko za piłką, byliśmy zepchnięci i traciliśmy dużo sił. Drugą połowę rozegraliśmy lepiej, ale nie trzymaliśmy się planu założonego przed spotkaniem. Udało się zdobyć bramkę z karnego i uratować punkt. Nie zasłużyliśmy na trzy punkty - mówi trener Podbeskidzia.
Co wydarzyło się w szatni Podbeskidzia w przerwie spotkania, skoro gospodarze po zmianie stron potrafili przeciwstawić się Cracovii? - W pierwszej połowie przykro było patrzeć na naszą grę. Miałem dużo zastrzeżeń do swojego zespołu. Co się stało w przerwie? Po części wpływ na zmianę naszej postawy miały zmiany, po części rozmowa w szatni. Nawet w II połowie nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy, choć już mieliśmy więcej rzutów wolnych w okolicach pola karnego Cracovii, bo jak się nie udaje z gry, to trzeba szukać szczęścia w stałych fragmentach gry. Są w nas jeszcze duże rezerwy - twierdzi opiekun Górali.
Po ostatnim meczu z Lechem Poznań (1:2) trener Ojrzyński odesłał na trybuny pozyskanego zimą czeskiego napastnika Jana Blażka. - Jan słabo wyglądał w Poznaniu, słabo wyglądał na treningach, więc w sobotę zagrał 45 minut w II drużynie. W tygodniu będzie miał okazję walczyć o miejsce w kadrze meczowej. Czy ją wykorzysta? Zależy od niego. Wiem, na co go stać i oczekiwania wobec niego są o wiele większe w porównaniu z tym, co prezentuje. W Poznaniu nie zrealizował założeń, nie pomógł drużynie, a że u mnie w zespole jest zdrowa rywalizacja, to stawiam na tych, którzy teraz są w lepszej formie - tłumaczy szkoleniowiec Podbeskidzia.