Górnik Zabrze osiągnął lub jest bliski osiągnięcia porozumienia ze wszystkimi byłymi i obecnymi zawodnikami w sprawie rozłożenia zaległości płacowych na raty. Wyjątkiem jest Łukasz Skorupski, młody bramkarz, który w końcówce letniego okienka transferowego przeniósł się z Zabrza do słynnej AS Romy.
Skorupski jest wychowankiem klubu z Roosevelta. Przygodę z piłką rozpoczynał co prawda w juniorach Pogoni Zabrze, ale wkrótce przeniósł się do MSPN Górnik Zabrze, skąd trafił najpierw do drużyny Młodej Ekstraklasy, a następnie - kosztem byłego mistrza Polski Michala Vaclavika - wskoczył do kadry górniczego zespołu.
Z czasem został wypożyczony do Ruchu Radzionków, skąd po bardzo udanym sezonie wrócił do Górnika i wskoczył między słupki zabrzańskiej bramki. Dobra postawa "Skorupa" owocowała m.in. powołaniami bramkarza do reprezentacji Polski, prowadzonej przez Waldemara Fornalika.
Nie uszła ona także uwadze skautów silnych zachodnich klubów. Najbardziej zdeterminowana okazała się być AS Roma, która po dwóch latach gry golkipera przy Roosevelta ściągnęła go do siebie za niespełna milion euro.
Dziś - osiem miesięcy po transferze - Skorupski stoi Górnikowi ością w gardle. - Jesteśmy na etapie podpisywania porozumień ze wszystkimi zawodnikami, żeby spełnić wszelkie wymogi licencyjne. Niestety ze strony pana Łukasza Skorupskiego - lub osoby go reprezentującej - wpłynęło do PZPN pismo, że oczekuje on spłaty całości zadłużenia - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Waśkiewicz, prezes zabrzańskiego klubu.
Podczas niedzielnego wyjazdowego meczu ze Śląskiem Wrocław kibice Trójkolorowych rozciągnęli na swoim sektorze płótno z napisem: "Ł. Skorupski - zdrajca!". Następnie z sektora gości popłynęło kilka mocnych przyśpiewek pod adresem byłego ulubieńca trybun stadionu im. Ernesta Pohla.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Kibice mają prawo do wyrażania swoich sympatii i antypatii. Na pewno klub w żadnym stopniu na zachowanie kibiców nie wpływał. Szanuję stanowisko pana Łukasza Skorupskiego, ale my w swoich porozumieniach kierowaliśmy się tym, by każdy z byłych i obecnych zawodników otrzymał na konto część zaległości już w najbliższym czasie. Jego stanowisko tę koncepcję burzy i to dla nas trochę niepoważne - puentuje sternik 14-krotnego mistrza Polski.