Droga Miedzi do ćwierćfinału Pucharu Polski to zwycięstwa z II-ligową Odrą Opole (4:0), I-ligową Olimpią Grudziądz (3:0) i ekstraklasowym Lechem Poznań (2:0). W rozegranym w ubiegłą środę pierwszym meczu batalii o awans do półfinału rozgrywek legniczanie zremisowali 1:1 z Arką w Gdyni. We wtorek dojdzie do rewanżu, którego gospodarzem będzie drużyna Adama Fedoruka.
- Do tej pory w pucharze graliśmy jedno spotkanie, a od ćwierćfinałów to już jest dwumecz i takie bardziej poważne granie. Zapachniało taką większą piłką, tym bardziej, że stadion Arki jest naprawdę klasowy. Osobiście bardzo cieszę się na rewanż, bo to jest kwintesencja futbolu - po to się trenuje i po to się zalicza wzloty i upadki, żeby grać o najwyższe cele, bo jak inaczej nazwać walkę o Puchar Polski? - pyta retorycznie Bledzewski.
Miedzowi mają za sobą intensywne dni, w czasie których pokonali blisko 1700 km. Z Gdyni udali się od razu na ligowy mecz z Okocimskim Brzesko, który wygrali 1:0. To ich pierwsze wiosenne zwycięstwo.
- Mieliśmy małe tournee po Polsce. Na mecz z Okocimskim przyjechaliśmy prosto z Gdyni i już we wtorek gramy z rewanż z Arką. Cała Legnica czeka na ten mecz i dobrze, że podejdziemy do niego podbudowani wygraną w Brzesku. To były ważne trzy punkty też w kontekście tego, że podobnie jak jesienią, tak teraz zostaliśmy w blokach i strefa spadkowa stała się nam niebezpiecznie bliska. Okocimski to waleczny zespół, zimą porządnie się wzmocnił i z tego co wiem, to w klubie poprawiła się też organizacja, więc nie sądzę, by każdy tu tak łatwo wygrywał. Cieszę się, że w Brzesku gola zdobył młody Chrzanowski, bo po meczu w Gdyni był w fatalnym nastroju po tej czerwonej kartce. To ważne, że ten chłopak podniósł się tak szybko - komentuje doświadczony bramkarz.
W meczu z Miedzią w bramce Okocimskiego stał niespełna 18-letni Mateusz Kuchta, którego jeszcze nie było na świecie, gdy Bledzewski przed laty w podobnym wieku wchodził do seniorskiej piłki.
- To był chyba sezon 1995/1996? Nawet tak nie pamiętam na wyrywki (śmiech). To była III liga w Bałtyku Gdynia, potem była Polonia Bytom i Górnik Zabrze, w którym debiutowałem w ekstraklasie, mając niecałe 20 lat. Czas leci, młodzież napiera i miło się na to patrzy, ale ja nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w piłce. Wiem, że Mateusz też jest teraz zawodnikiem Górnika. Trzymam za niego kciuki. Z nami bronił bardzo fajnie - kończy mistrz Europy juniorów U-16 z 1993 roku.