Tomasz Bekas: Nieważny styl, liczą się już tylko wyniki

Pięć porażek w sześciu ostatnich meczach ponieśli piłkarze Warty. Tak fatalne wyniki zepchnęły ich ze środka tabeli na przedostatnie miejsce w I lidze. Zieloni liczyli na zdobycz punktową w niedzielnym starciu z Górnikiem Łęczna, ale po nim również schodzili z boiska pokonani. Pomocnik drużyny ze stolicy Wielkopolski, Tomasz Bekas jest rozżalony ostatnimi niepowodzeniami, ale liczy, że najbliższe spotkania - z Widzewem Łódź i Stalą Stalowa Wola - przyniosą przełom przede wszystkim pod względem skuteczności poznaniaków w ofensywie.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- To był kolejny mecz, w którym zaprezentowaliśmy się naprawdę nieźle, ale znowu nie zdołaliśmy uzyskać choćby remisu. Jesteśmy pogrążeni w straszliwym marazmie. Było to widać na boisku. Z Górnikiem prowadziliśmy 1:0 i mieliśmy kapitalne okazje do podwyższenia wyniku. Nie wykorzystaliśmy żadnej, w efekcie rywale odrobili straty z nawiązką i komplet punktów pojechał do Łęcznej - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Tomasz Bekas.

Zieloni mogą czuć się zawiedzeni, bowiem przegrali mecz, w którym pierwsi zdobyli gola, co w obecnym sezonie jeszcze im się nie zdarzyło. - Z przebiegu gry na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę. Uważam, że przy tylu stworzonych sytuacjach mogliśmy nawet wygrać. Górnik miał zdecydowanie mniej okazji, a jednak potrafił zamienić je na więcej bramek - dodał Bekas.

Od wielu kolejek nawarstwia się zasadniczy problem w grze ofensywnej Warty. W szeregach poznaniaków nie ma zawodnika, który przejawiałby jakąkolwiek regularność w trafianiu do siatki rywala. - Mamy kłopot w ataku, ale myślę, że dla naszych napastników najważniejsze jest przełamanie niemocy. Często jest tak, że gdy wpadnie pierwsza bramka, o kolejne jest już zdecydowanie łatwiej. Obecnie nie jest zbyt ciekawie, bo sytuacji mamy mnóstwo, ale nie umiemy ich wykorzystywać - ocenił 33-letni pomocnik.

W następnej kolejce Wartę czeka niezwykle trudny pojedynek z Widzewem Łódź - rywalem podobnej klasy do Zagłębia Lubin, w meczu z którym poznaniacy nie mieli nic do powiedzenia. - Myślę, że jest jednak różnica między tymi drużynami, bo Miedziowi są poza zasięgiem wszystkich w I lidze. Nie sądzę, że powtórzy się scenariusz z meczu z Zagłębiem. Już w Łodzi pokazaliśmy, że przeciwko Widzewowi można zagrać dobrze. Dopóki nie dostaliśmy czerwonej kartki, radziliśmy tam sobie bez większych problemów i mecz był wyrównany. Dopiero później gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo. Patrząc od strony teoretycznej, na papierze faworytem będzie oczywiście Widzew, ale papier ma to do siebie, że przyjmuje wszystko. Uważam, że nie stoimy na straconej pozycji - powiedział Bekas.

Doświadczony zawodnik Warty nie ogląda się na rywali i twierdzi, że w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej (oprócz łódzkiej drużyny, Zieloni zmierzą się jeszcze ze Stalą Stalowa Wola) ekipa z Poznania będzie walczyć o pełną pulę. - Nie interesuje nas już styl. Wolimy mieć trzy punkty po brzydkim meczu, tak jak jak w Gorzowie Wlkp., niż schodzić z boiska z niczym po dobrej grze - jak przeciwko Górnikowi Łęczna. Nasza sytuacja w tabeli jest zła i choć niektórzy nie dają nam szans na sześć punktów w dwóch ostatnich spotkaniach, to nie mamy wyjścia i musimy walczyć o to, by je zdobyć.

Jak piłkarzom Warty pracuje się pod okiem Sławomira Najtkowskiego, który zastępuje, borykającego się z kłopotami zdrowotnymi, Bogusława Baniaka? - Żadnych drastycznych zmian nie ma. Jest tylko drobna korekta w ustawieniu. Gramy nieco bardziej ofensywnie, bywa że dwoma napastnikami. Myślę, że w takiej taktyce czujemy się spokojniej na boisku - zakończył Bekas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×