W meczu 28. kolejki T-ME z Widzewem Łódź (1:1) wychowanek Tarnovii pojawił się na boisku już w przerwie przed II połową, zastępując Krzysztofa Danielewicza. - Czy byłem zaskoczony? Cały czas czekałem na tę chwilę, ale byłem zaskoczony tym, że od razu dostałem 45 minut. Byłem równocześnie bardzo szczęśliwy z tego powodu. Chciałem wykorzystać tę szansę. Był lekki stresik, ale starałem się skupić na grze, a nie na tym, że debiutuję - mówi "Kapi".
- Nie jestem do końca zadowolony ze swojej postawy. Do tego tylko zremisowaliśmy. W II połowie na boisku panował chaos, brakowało utrzymania się przy piłce. Widzew nas niczym nie zaskoczył - to my zagraliśmy słabiej - ocenia młody pomocnik.
17-letni Kapustka był jednym z tych zawodników, których debiutu w głośnym wywiadzie domagał się prezes Cracovii Janusz Filipiak. Utalentowany zawodnik nie sądzi jednak, by debiut w Pasach i w T-ME zawdzięczał wstawiennictwu prezesa: - Nie mnie to oceniać. Ja się koncentruję na pracy na treningach i jeśli zasłużę na kolejną szansę, to wtedy ją dostanę. To jest przyczyną mojego występu.
Jak "Kapi" odnalazł się w ekstraklasowym boju? - Gra jest dużo szybsza niż tam, gdzie wcześniej występowałem, czyli w rezerwach albo w juniorach. To jest największa różnica - komentuje.
Niespodziewaną stratą punktów w meczu z Widzewem krakowianie mocno skomplikowali sobie sprawę awansu do grupy mistrzowskiej po sezonie zasadniczym. - Awans do pierwszej "8" jest naszym głównym celem i to miejsce w grupie mistrzowskiej wciąż jest na wyciągnięcie ręki. Jeśli wygramy dwa pozostałe mecze, znajdziemy się w pierwszej "8" - twierdzi Kapustka.