Piłkarze Górnika: Kibice mieli do tego prawo

Piątkowy mecz z Cracovią (0:2) był dziesiątym ligowym z rzędu Górnika Zabrze bez zwycięstwa, co spotkało się z ostrą reakcją kibiców. - W pełni ją rozumiemy - mówią piłkarze klubu z Roosevelta.

Górnik po raz ostatni cieszył się z ligowego zwycięstwa 3 grudnia minionego roku, kiedy w ramach 19. kolejki po ciężkim boju pokonał u siebie 3:2 Widzew Łódź. Pięć z dziesięciu kolejnych spotkań przegrał, a pięć zremisował.

Gdy po końcowym gwizdku meczu w Krakowie podopieczni Roberta Warzychy podeszli pod sektor gości, usłyszeli tylko gromkie: "Wyp***!, wyp***!" oraz "Zero ambicji, hej Górnik zero ambicji!".

- Nie ma co się dziwić kibicom. Jeżdżą za nami i pomagają nam w grze, a jeśli przegrywamy mecz, to mają prawo do takich reakcji. W pełni ją rozumiemy. Musimy się uderzyć w pierś i zmazać plamy w następnych meczach - mówi Szymon Drewniak.

- Już wcześniej kibice dawali nam do zrozumienia, że nie są zadowoleni z naszej postawy. W pełni rozumiemy ich reakcję. Kibic ma swoje prawa, kibic ma swoje wymagania. Ci ludzie płacą za bilety, jeżdżą za nami po Polsce i zdzierają gardło, więc mogą być niezadowoleni. Oni chcą zobaczyć zwycięstwo i dobrą grę w naszym wykonaniu, a my od długiego czasu nie jesteśmy w stanie im tego zapewnić - dodaje Przemysław Oziębała.

Ten drugi swój udział w meczu z Cracovią zakończył już w 34. minucie, gdy skompletował dwie żółte kartki. Najpierw w 25. minucie za faul na Adamie Marciniaku w środkowej strefie, a następnie za faul na Mateuszu Żytce w... polu karnym Cracovii.

- Myślę, że z pierwszą żółtą kartką pan sędzia się trochę pospieszył, ale już drugie "żółtko" należało mi się jak najbardziej. Zagotowała mi się głowa i osłabiłem zespół nieodpowiedzialnym zachowaniem - Oziębała posypuje głowę popiołem.

I jego, i Drewniaka zabraknie w meczu 30. kolejki z Lechem Poznań. Dla Oziębały były to bowiem kartki nr 3 i 4 w sezonie, a Drewniak jest wypożyczony do Górnika z Kolejorza i na mocy ustaleń zawartych w umowie transferowej nie może zagrać przeciwko swojej macierzystej drużynie.

Źródło artykułu: