Ekipę z Drogi Dębińskiej prowadził tym razem Piotr Kowal, dotychczasowy asystent zawieszonego po porażce w Zdzieszowicach Marka Kamińskiego. Już w 5. minucie mógł się chwycić za głowę, bo po niezłym początku zieloni nadziali się na kontratak. Sebastian Gielza uciekł prawym skrzydłem Wojciechowi Onsorge, dośrodkował płasko do Adama Żaka, a ten dopełnił formalności z kilku metrów. W tym momencie poznańscy kibice mieli prawo zwątpić w sukces swych ulubieńców, zwłaszcza że defensywa była zestawiona wyjątkowo eksperymentalnie. Partnerem Onsorge na środku był nominalny boczny obrońca Przemysław Kocot, zaś na bokach operowali młody Dawid Czerniejewicz i - występujący zazwyczaj w pomocy - Artur Marciniak.
Warta zareagowała jednak pozytywnie i w dalszych fragmentach pierwszej połowy miała wyraźną przewagę. Efekt? W 27. minucie nadeszło wyrównanie. Czerniejewicz uruchomił długim podaniem Błażeja Nowaka, a ten z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Maciejem Budką. Bramka dla gospodarzy powinna paść już wcześniej, ale dwie kapitalne okazje zmarnował Michał Goliński, który najpierw strzelił w boczną siatkę, a następnie obił słupek.
Zieloni nie poprzestali na odrobieniu strat, poszli za ciosem i w 33. minucie byli już na prowadzeniu. Znów z dobrej strony pokazał się Nowak, który wypatrzył wbiegającego w pole karne Grzegorza Rasiaka, a były reprezentant Polski oddał idealne uderzenie lewą nogą, po którym piłka wpadła do siatki przy dalszym rogu. Budka znów był bez szans.
Wynik 2:1 utrzymał się do przerwy, choć zespół ze stolicy Wielkopolski powinien prowadzić wyżej. W 41. minucie Paweł Piceluk zamknął akcję oskrzydlającą, lecz koszmarnie skiksował na 10. metrze i po jego uderzeniu futbolówka poleciała... w kierunku linii bocznej.
Po zmianie stron obraz gry był już spokojniejszy. Gospodarze nie forsowali tempa, nie dopuszczali też rywala do nadmiaru klarownych sytuacji. W 74. minucie do Rozwoju uśmiechnęło się jednak szczęście. Po kilku szybkich podaniach soczyste uderzenie z narożnika pola karnego oddał Robert Tkocz. Wyszło idealnie, bo futbolówka poleciała niemal w okienko.
W tym momencie katowiczanie złapali wiatr w żagle i wydawało się, że to oni mogą przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Warciarzom bowiem dawał się we znaki ubytek sił. Mimo to pokazali wielki charakter i w doliczonym czasie wprawili publiczność zgromadzoną w "ogródku" w euforię. Z piłką w polu karnym znalazł się Karol Gregorek, jego strzał został jeszcze zablokowany, ale dobitka Michała Ciarkowskiego z ostrego kąta była już perfekcyjna i Budka skapitulował po raz trzeci.
Warta zwyciężyła ostatecznie 3:2 i zainkasowała komplet oczek po raz pierwszy od 2 listopada ubiegłego roku, gdy w takim samym stosunku pokonała u siebie Gryf Wejherowo. Piłkarze z Drogi Dębińskiej nie zagrali w sobotę idealnie, lecz pokazali to, czego tak bardzo brakowało im w poprzednich pojedynkach - ogromną determinację i wolę walki przez pełne 90 minut. Poznaniacy wyprzedzili sobotniego przeciwnika i awansowali na 5. miejsce w tabeli.
Warta Poznań - Rozwój Katowice 3:2 (2:1)
0:1 - Adam Żak 5'
1:1 - Błażej Nowak 27'
2:1 - Grzegorz Rasiak 33'
2:2 - Robert Tkocz 74'
3:2 - Michał Ciarkowski 90+1'
Składy:
Warta Poznań: Semir Bukvić - Dawid Czerniejewicz (61' Michał Grzesiek), Przemysław Kocot, Wojciech Onsorge, Artur Marciniak, Maciej Scherfchen (78' Karol Gregorek), Dominik Chromiński, Błażej Nowak, Michał Goliński, Paweł Piceluk (78' Michał Ciarkowski), Grzegorz Rasiak.
Rozwój Katowice: Maciej Budka - Damian Mielnik, Przemysław Szymiński, Przemysław Gałecki, Łukasz Winiarczyk, Damian Gacki, Robert Mandrysz, Wojciech Król (89' Fabian Piasecki), Robert Tkocz, Adam Żak (74' Przemysław Szkatuła), Sebastian Gielza (63' Maciej Ropiejko).
Żółte kartki: Maciej Scherfchen, Michał Goliński, Grzegorz Rasiak, Michał Ciarkowski (Warta) oraz Damian Mielnik, Przemysław Szymiński (Rozwój).
Sędzia: Paweł Kukla (Kraków).