W niedzielę podopieczni Adama Fedoruka ulegli Górnikowi Łęczna 0:2. Pierwszą bramkę stracili już w 15. minucie po kapitalnym strzale Tomasza Nowaka. Czy ten gol zadecydował o porażce legniczan? - Myślę, że nie. Strzał piękny, ale Górnik generalnie był bardzo dobrze ustawiony. Jak zwykle brakowało nam skuteczności. Jedna bramka jest zawsze do odrobienia. Nie może być tak, że jeden gol decyduje. Absolutnie nie. Po prostu Górnik był drużyną lepszą. Miał indywidualności takie, jak Nowak czy Woźniak - analizuje Andrzej Bledzewski.
Mimo wszystko Miedź nie musi wstydzić się swojej postawy na Lubelszczyźnie. Zaprezentowała się z niezłej strony i stworzyła kilka dobrych okazji do zdobycia gola. Było to jednak zbyt mało na lidera oraz świetnie dysponowanego Sergiusza Prusaka. - To bardzo dobrze zorganizowana drużyna, bardzo zdeterminowana. Widać, że nieprzypadkowo znajduje się na pierwszym miejscu. Gratulacje dla Górnika, bo naprawdę bardzo trudno się tu gra - podkreśla 36-letni golkiper, który przed ośmiu laty bronił barw Górnika.
Legnicka drużyna po serii czterech meczów bez porażki musiała uznać wyższość wicelidera oraz lidera. To spowodowało, że stopniała jej przewaga nad strefą spadkową. Starcia z PGE GKS Bełchatów oraz Górnikiem pokazały ile brakuje Miedzi do tych ekip. - Wyniki nie kłamią. Nie będę czarował, bo nie jestem od tego. Jestem zbyt doświadczonym zawodnikiem, żeby tak robić. Po prostu przegrywamy te mecze, nie strzelamy goli. Przeciwnicy mają tę jakość. Piłkarzy, którzy potrafią w dobrze zorganizowanym systemie w jakim grają strzelać gole. To nie jest przypadek. Jesteśmy trochę nisko. Może potencjał drużyny o tym nie świadczy, ale tam jesteśmy. Te mecze się odbywają, my je przegrywamy i czas troszeczkę się ogarnąć, żeby te porażki nie weszły w krew - przekonuje Bledzewski.