Od pięciu meczów Sandecja Nowy Sącz nie potrafiła znaleźć sposobu na Kolejarza. Stróżanie wygrywali bądź spotkania kończyli się remisami. Ostatni raz i to dość okazale biało-czarni zwyciężyli trzy lata temu. Teraz jednak w końcu zawodnicy Sandecji - ku uciesze swoich kibiców - uporali się z lokalnym rywalem. - Dobrze weszliśmy w ten mecz i umiejętnie sobie go układaliśmy do momentu strzelenia gola. Była pełna kontrola, były prowadzone akcje. Wydaje mi się, że ten nasz atak pozycyjny też dawał jakieś rezultaty. Stwarzaliśmy sytuacje po zagraniu przez środek czy do bocznych stref. Myślę, że wszystko było fajnie tylko zdobyliśmy gola i troszeczkę się popsuło - mówił opiekun biało-czarnych, Ryszard Kuźma.
W 25. minucie sobotniego spotkania Sandecja objęła prowadzenie. Adam Mójta zagrał w pole karne do Mouhamadou Traore. Ten wycofał piłkę do podającego, który idealnie dośrodkował w pole karne. Do futbolówki najwyżej wyskoczył Łukasz Grzeszczyk i pokonał spóźnionego Łukasza Radlińskiego. - Uważam, że zagraliśmy niezłe spotkanie. Boli tylko to, że popełniliśmy ten błąd, jakże bolesny w skutkach na który zwracaliśmy uwagę w tygodniu - jak Adam Mójta idzie do bocznej strefy, to akcję zawsze kończy tylko i wyłącznie wrzutką. Wtedy trzeba w polu karnym być bardzo czujnym. Ten błąd skończył się dość szybko straconym golem. Później, tak mi się wydaje, że to my przejęliśmy inicjatywę, budowaliśmy wiele akcji, mieliśmy swoje sytuacje. W drugiej połowie zagraliśmy już, jak uważam, bardzo dobre spotkanie. W naszej sytuacji szkoda, bo wiadomo z czym kojarzą się stracone punkty. My musimy teraz zareagować na to pozytywnie i szukać punktów w następnych spotkaniach, aby wyciągnąć się z dołu tabeli - zaznaczył Przemysław Cecherz, opiekun Kolejarza Stróże.
Po przerwie na murawie lepiej prezentowali się zawodnicy Kolejarza, ale trzy punkty zostały w Nowym Sączu. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Kolejarz będzie chciał ruszyć, strzelić gola wyrównującego. Przez taką sytuację my mieliśmy bardziej otwarte pole. Szkoda, że nie skorzystaliśmy. Zamiast spokojnie ułożyć sobie grę, to troszeczkę sobie ją komplikowaliśmy. Bardzo mi się podobała Sandecja, która grała do strzelenia gola, mniej w drugiej połowie. Tak to jest właśnie w piłce, sporcie, że najważniejszy jest wynik, a on jest po naszej stronie. To jest najważniejsze - słusznie zauważył szkoleniowiec drużyny z Nowego Sącza.