Kibice Floty Świnoujście wybrali się na pierwsze spotkanie pod wodzą Tomasza Kafarskiego z optymizmem. Dało się słyszeć opinie: "gorzej niż za Bogusława Baniaka grać nie będą". I faktycznie - gorzej nie było, ale na wyraźną poprawę w grze fani muszą jeszcze poczekać.
Kafarski zaskoczył olsztynian ustawieniem, przestawiając do środka pola Marka Opałacza. Flota Świnoujście była stroną przeważającą na początku obu połów, kiedy zbudowała kilka kombinacyjnych akcji. W 14. minucie Rafał Grzelak doskoczył do wybitej na przedpole piłki i strzelił z półwoleja w Piotra Skibę. Po chwili Radosław Jasiński wbiegł przebojowo w pole karne i chyba niepotrzebnie szukał podania do pilnowanego Ensara Arifovicia, który zaplątał się w polu bramkowym.
[ad=rectangle]
Stomil Olsztyn zaczął grać odważniej po 20 minutach. Grę uporządkował Grzegorz Lech, a sporo zamieszania w obrębie pola karnego stworzyli Piotr Darmochwał oraz Michał Trzeciakiewicz. Ten drugi strzelił w sytuacji sam na sam prosto w Darko Brljaka, a następnie przetestował Słoweńca uderzeniem zza pola karnego.
Ten sam piłkarz - Trzeciakiewicz mógł dać Stomilowi prowadzenie także w 52. minucie, ale źle złożył się do strzału i z kilku metrów posłał piłkę na wiwat daleko za bramkę. Mimo kilku pudeł w przodzie olsztynianie powinni być wdzięczni swojemu pomocnikowi. W 77. minucie Trzeciakiewicz wybił z okolic linii bramkowej strzał głową Sebastiana Zalepy.
I to w zasadzie wszystko, co wydarzyło się przez 90 minut. Ten mecz potwierdził, jak poważne problemy mają obie drużyny ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych. Na koniec Petr Hosek mógł zostać bohaterem Floty Świnoujście, ale nie trafił w kozłującą piłkę, czym idealnie podsumował widowisko.
Stadion w Świnoujściu pozostaje najnudniejszym na całym szczeblu centralnym w Polsce, a następny bezbramkowy remis ucieszył głównie rywali Floty i Stomilu w batalii o utrzymanie. Tomasz Kafarski wyglądał po debiucie na przerażonego tym, co zobaczył. Przed nim naprawdę trudne zadanie na ławce świnoujścian.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Po ostatnim gwizdku doszło do szamotaniny na środku boiska. Dominik Sulikowski utemperował żółtymi kartkami krewkich Ensara Arifovicia i Grzegorza Lecha.
Po meczu powiedzieli:
Adam Łopatko (trener Stomilu Olsztyn): Za nami trudny mecz z dobrym przeciwnikiem, którego zmobilizowała zmiana trenera. Flota miała optyczną przewagę, natomiast moja drużyna była nastawiona na kontratak. W kilku momentach można było zachować się lepiej, ale to za mało na zwycięstwo. Szanuję remis na wyjeździe, dzięki któremu mamy lepszy stosunek bezpośrednich spotkań z Flotą. Przepychanka po ostatnim gwizdku była niepotrzebna i takie sprawy trzeba wyjaśniać. Każda żółta kartka za głupotę może uszczuplić kadrę. Dobrze, że sędzia wytrzymał ciśnienie i jeszcze bardziej nie wykartkował obu drużyn.
Tomasz Kafarski (trener Floty Świnoujście): Tak samo jak kibice czuję się zawiedziony tym, jak ten mecz wyglądał i jakim zakończył się wynikiem. Jedna bramka zdecydowałaby zapewne o wyniku tego wyrównanego starcia. Martwi mnie, że nasza siła ofensywna była tak mała, a liczba sytuacji podbramkowych była bliska zeru.
Mnóstwo jest elementów, które chciałbym poprawić przed następnym meczem. Byłoby szybciej wymienić, co chciałbym powtórzyć po sobocie. Cieszę się tylko z faktu, że przed nami osiem dni na odpoczynek, analizę i szukanie nowych rozwiązań. Miałem inny plan na mecz ze Stomilem, ale choroba Sebastiana Olszara wymusiła na mnie zmianę.
Flota Świnoujście - Stomil Olsztyn 0:0
Składy:
Flota: Brljak - Mokwa, Zalepa, Kieruzel, Jasiński - Opałacz (75' Kamiński), Niewiada, Mysiak (68' Hosek), Grzelak - Bodziony - Arifović.
Stomil: Skiba - Bucholc, Koprucki, Czarnecki, Szymonowicz - Głowacki, Lech, Jegliński, Trzeciakiewicz, Kun - Darmochwał.
Żółte kartki: Kieruzel, Kamiński, Jasiński, Arifović (Flota) oraz Lech (Stomil).
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Widzów: 1000.