Gdy Pep Guardiola przybył do Bayernu Monachium zapowiedział, że będzie rotował zawodnikami tak, by każdy z nich otrzymał odpowiednią liczbę minut na boisku. Jupp Heynckes w poprzednim sezonie również pozwalał odpoczywać kluczowym podopiecznym, jednak roszady w podstawowym składzie były rzadsze i nie tak daleko idące jak obecnie.
Decyzje personalne Guardioli pozwoliły stosunkowo często pojawiać się na murawie takim graczom jak Rafinha czy Xherdan Shaqiri, którzy przed rozpoczęciem rozgrywek mieli pełnić rolę rezerwowych. Równocześnie kilka gwiazd nie występowało tak dużo, jakby tego oczekiwało. Do tego grona należy Franck Ribery.
- Czasem grasz, czasem siedzisz na ławce, a czasem zostajesz w domu. To dla mnie zupełnie nowa i niekorzystna sytuacja, bowiem potrzebuję regularnej gry. Aby wejść we właściwy rytm, muszę wystąpić pięć czy sześć razy z rzędu bez przerwy - przyznał Francuz, dając jasno do zrozumienia, że w jego ocenie Guardiola przesadza z rotacją.
[ad=rectangle]
Ribery w dobiegającym końca sezonie przebywał na murawie przez 3062 minuty, natomiast w poprzednich rozgrywkach znacznie dłużej, bowiem aż 3910 minut. Miał również korzystniejsze statystyki indywidualne: 16 goli i 29 asyst wobec obecnych 16 bramek i 17 ostatnich podań.
Słowa skrzydłowego w połączeniu z decyzją trenera o odsunięciu od udziału w finale Pucharu Niemiec Mario Mandzukicia sprawiają, że atmosfera bawarskiego zespołu nie jest najlepsza. - To nie czas na dyskusje personalne - ucina temat dyrektor sportowy Matthias Sammer, domagając się od drużyny pełnej koncentracji na sobotnim pojedynku z Borussią Dortmund.