Zawisza Bydgoszcz wreszcie przełamał wiosenną niemoc
Po serii pięciu porażek z rzędu bydgoscy piłkarze przełamali fatalną passę. Na zwycięstwo w lidze czekali od marcowego spotkania ze Śląskiem Wrocław 1:0
Aż trudno w to uwierzyć, że zdobywcy Pucharu Polski ostatni raz w lidze zwyciężyli prawie dwa miesiące temu. Było to 30 marca, kiedy po przeciętnym spotkaniu Zawisza pokonał na własnym boisku Śląska Wrocław 1:0. Potem przyszła seria dziewięciu spotkań (razem z Pucharem Polski) i tylko jedna wygrana w Białymstoku oraz aż siedem porażek. Na wiosnę niebiesko-czarni, poza rozgrywkami pucharowymi, znowu mocno zawodzili swoich fanów. Tak jest już od kilkunastu lat.
Na pewno wpływ na taki stan rzeczy miały kontuzje czołowych zawodników. Od dłuższego czasu nie mieli przecież zagrać: Michał Masłowski, Herold Goulon, Bernardo Vasconcelos oraz Paweł Strąk. Ci dwaj ostatni dopiero wracają do normalnych treningów, przy czym Francuza w lidze zobaczymy dopiero w nowym sezonie.
- W drugiej połowie wyszliśmy na boisku bardziej zdeterminowani i to było widać, że mocniej pragnęliśmy tego zwycięstwa niż Pogoń. Na początku mieliśmy grać bokami, a na przekór wszystko schodziło do środka boiska. Zwycięstwo niezmiernie cieszy, bo wreszcie przerwaliśmy passę pięciu porażek z rzędu, gdyż Szczecin to niezwykle trudny teren i mamy jednak stąd bardzo miłe wspomnienia - podsumował krótko obrońca Igor Lewczuk.
Najbliższe dwa spotkania bydgoszczanie rozegrają przed własną publicznością. Najpierw z Lechią Gdańsk, a trzy dni później z Górnikiem Zabrze. W tym pierwszym zabraknie wspomnianego Petasza. Pomocnik Zawiszy otrzymał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie i pogłębił kadrowe problemy bydgoskiego zespołu.