- Mam nadzieję, że poznańska publiczność poprowadzi Lecha do zwycięstwa, ale nie można zapominać, że rywal jest bardzo solidnym zespołem. Obecnie Nancy radzi sobie słabo w Ligue 1, jednak gdyby spojrzeć nieco wstecz, to klub ten często znajdował się w ścisłej czołówce stawki, a po ubiegłym sezonie mógł nawet zagrać w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Piłkarze Nancy stracili trzecie miejsce w tabeli dopiero w ostatniej kolejce po porażce 2:3 z Rennes - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Stefan Białas.
Przed obecnym sezonem z francuskim klubem pożegnało się trzech kluczowych piłkarzy. Do Zenitu Sankt Petersburg odszedł Sebastien Puygrenier, Saint Etienne zasilił David Sauget, natomiast do katarskiego Al Arabi wyjechał Brazylijczyk Kim.
W opinii Białasa ubytki mają spory wpływ na obecną formę najbliższego rywala Kolejorza. - Ci gracze stanowili trzon drużyny i kreowali jej wizerunek. W trwającym sezonie Nancy ma ogromne kłopoty z wygrywaniem, zwłaszcza na swoim stadionie. W ubiegłą sobotę pokonało wprawdzie Girondins Bordeaux, ale to zwycięstwo było kompletnie niezasłużone. W ciągu całego meczu gospodarze oddali zaledwie jeden celny strzał i właśnie po nim padła decydująca bramka. Jeśli miałbym określić sposób gry Nancy podczas ubiegłego weekendu, to nasuwa mi się tylko jedno słowo: antyfutbol.
60-letni szkoleniowiec nie ma dobrego zdania o formie francuskiej drużyny, lecz przestrzega przed hurraoptymizmem. - Trzeba pamiętać, że wyniki Nancy są mimo wszystko nieproporcjonalne do potencjału tego zespołu i jego przebudzenie prędzej czy później nastąpi. Uważam, że to jest kwestia, której lechici mogą się nieco obawiać. Jeśli Francuzi zagrają w Poznaniu na tyle, na ile umieją, to drużyna Franciszka Smudy może mieć spore kłopoty.
Ponad dwa lata temu z AS Nancy mierzyła się w fazie grupowej Pucharu UEFA Wisła Kraków. Biała Gwiazda przegrała wtedy na stadionie rywala 1:2, a bramki dla gospodarzy zdobyli Kim oraz Pascal Berenguer. Jedyne trafienie dla drużyny prowadzonej wówczas przez Dragomira Okukę było dziełem Pawła Brożka. Stefan Białas uważa jednak, że porównywanie tamtego meczu do czwartkowej potyczki z udziałem Lecha nie ma racji bytu. - Nancy sprzed dwóch lat i Nancy obecnie to w praktyce dwie różne drużyny. Mają na to wpływ przede wszystkim ubytki kadrowe, a także pozycja w tabeli Francuzów. Przed dwoma laty, przystępując do spotkania z Wisłą, zespół znad Sekwany był w ścisłej czołówce Ligue 1, a jego forma mogła budzić strach wśród rywali. Obecnie jest inaczej. Pod względem personalnym Nancy jest słabsze, co znajduje odzwierciedlenie w wynikach. Trzeba też pamiętać, że w Poznaniu nie zagra kontuzjowany Mickael Cretien - piłkarz, który pełni w zespole niezwykle ważną rolę - dodał 60-letni szkoleniowiec.
Gdzie zdaniem Białasa tkwi klucz do zwycięstwa Lecha? - Poznaniacy muszą być do bólu konsekwentni i nie mogą pozwolić rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Nancy jest drużyną dobrze wyszkoloną technicznie. Zdecydowana większość zawodników uczyła się piłkarskiego rzemiosła w renomowanych francuskich ośrodkach. Dlatego niezwykle istotny w grze lechitów będzie wysoki pressing. Żeby zneutralizować walory ofensywne Francuzów, trzeba będzie zatrzymać dwóch bardzo niebezpiecznych graczy: Marca-Antoine Fortune'a i Monsefa Zerkę. Obaj są ruchliwi, umieją znaleźć się w polu karnym i groźnie uderzyć lub zgrać piłkę głową do lepiej ustawionego kolegi.
W latach 1977-1987 Stefan Białas pracował we Francji, zarówno jako piłkarz, jak i trener. Później wyjechał na 11 lat do Tunezji, by w 1998 roku wrócić do ojczyzny. W Polsce 60-letni szkoleniowiec był opiekunem Legii Warszawa i Cracovii Kraków. Pod koniec ubiegłego sezonu zaliczył też krótki epizod w Jagiellonii Białystok. Obecnie komentuje spotkania Ligue 1 dla stacji CANAL+.