Maciej Kmita: Jesteśmy sześć miesięcy po twoim transferze do chińskiego Guizhou Renhe. Jakbyś jeszcze raz miał podjąć decyzję o wyjeździe do Chin, to postąpiłbyś tak samo?
Krzysztof Mączyński: Nic bym nie zmienił. Aklimatyzacja w Chinach przebiegła szybko. Prawie od razu zacząłem grać i gram regularnie. Po pierwszym półroczu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to był bardzo dobry ruch z mojej strony. Piłka jest na dobrym poziomie, organizacja klubu jest bardzo dobra. Absolutnie nie żałuję przenosin do Chin.
Spotkaliśmy się na meczu Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze. Skąd twoja obecność w kraju? Chińska liga jeszcze grała w ten weekend.
- W przedostatnim meczu pierwszej części sezonu dostałem czwartą żółtą kartkę i w ostatniej kolejce pauzowałem, więc klub pozwolił mi na wcześniejszy powrót do Polski. Nie robiono mi żadnych problemów, bo w mojej sytuacji trzy dni więcej w Polsce to duża sprawa. Liga od nowa startuje w lipcu.
Zobacz pierwszą bramkę Mączyńskiego w Chinach:
[wrzuta=1nOarlptzw1,mmkk07]
Jak ci się podobało spotkanie Wisły z Górnikiem?
- To był dla mnie sentymentalny mecz, bo i Wisła, i Górnik dużą znaczą w moim życiu. Atmosfera nie była zbyt meczowa, ale to, co się działo na boisku, mogło się podobać. Dla kibiców najważniejsze są bramki, a tych było pięć i do tego emocje były do końca. Zresztą z tego, co pamiętam, to jak grałem w Górniku, to każdy mecz z Wisłą tak wyglądał. Zawsze było coś wspominać.
Jesteś krakowianinem i wychowankiem Wisły - jak odbierasz to, co się dzieje wokół klubu, czyli bojkot, puste trybuny i brak dopingu?
- Jestem przeciwnikiem wszystkich bojkotów. Coś takiego niszczy mecz. Mieliśmy pięć bramek, a na trybunach nie było atmosfery święta. Na Wiśle zawsze była jedna z najlepszych, jak nie najlepsza, atmosfera w Polsce. Głęboko wierzę w to, że kibice pogodzą się z klubem, bo Wisła na to zasługuje.
[ad=rectangle]
Jak wypada porównanie polskiej ligi do chińskiej?
- To są przede wszystkim inne ligi i nie chcę mówić, która jest lepsza, a która jest gorsza. Nie doceniamy polskiej ligi, która jest naprawdę wymagająca i nie jest łatwo tu grać. Jeśli chodzi o największe różnice, to w Chinach gra się zdecydowanie szybciej - decyzje muszą być podejmowane w ułamku sekundy. A piłkarsko? Jak wszędzie - nie brakuje naprawdę świetnych zawodników.
Łatwo odnajdujesz się w zupełnie innej kulturze?
- Mam to szczęście, że trafiłem do klubu, w którym językiem - że tak powiem - urzędowym jest język angielski. Miejscowi piłkarze po prostu muszą się uczyć języka angielskiego, a w klubie mam wielu europejczyków, włącznie z drugim trenerem, który jest Portugalczykiem. Z komunikacją nie mam żadnego problemu, a tego się obawiałem najbardziej. Naprawdę miałem szczęście i jestem zadowolony.
Zobacz dublet Mączyńskiego w meczu z Shanghai Shenhua:
[wrzuta=1bYmhFHxDvL,mmkk07]
Zdążyłeś zwiedzić coś poza stadionami i hotelami, w których macie zgrupowania?
- Zobaczyłem już wiele miejsc, regionów, bo wyjazd na mecz, to wyjazd na kilka dni. Nie jest to zwiedzanie w sensie turystycznym, ale wolny czas spędzam w miejscu, w którym przebywamy tak, jakbym był w swoim mieście. Jestem pod dużym wrażeniem Chin.
Jesteś podstawowym graczem Guizhou Renhe, ale w Azjatyckiej Lidze Mistrzów trener nie mógł korzystać z twoich usług. Dlaczego?
- Szczerze mówiąc, to sam chciałbym to wiedzieć! Jak się okazuje, są różne wersje wydarzeń. Do dziś nie wiem, dlaczego nie zagrałem w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Wiem tylko tyle, że nie zostałem zgłoszony, bo ktoś przespał termin. Papiery zostały wysłane, ale w okresie świątecznym i być może nie dotarły na czas albo ktoś ich nie przyjął. Jestem bardzo zły na tę sytuację, ale chcę już o tym zapomnieć.
Jedynym minusem twojego wyjazdu Chin zdaje się być to, że wypadłeś z orbity zainteresowań selekcjonera Adama Nawałki. Zabrakło cię też na styczniowym zgrupowaniu w ZEA.
- To nie jest tak. Przy transferze pewne rzeczy nie zostały dopięte tak, jak powinny być dopięte i dlatego nie pojawiłem się w ZEA. Zapewniałem selekcjonera, że będę na zgrupowaniu, bo miałem potwierdzenie tego, że będę mógł przyjechać, ale później okazało się inaczej.
A teraz masz kontakt ze sztabem reprezentacji? Kiedy jesteś w Chinach, trudniej monitorować twoją grą, o obserwacji na żywo nie wspominając.
- Wszystko, co robię, robię z myślą o tym, żeby zagrać w reprezentacji Polski - to jest marzenie każdego piłkarza. Co dzień wykonuję ciężką pracę, żeby grać z orłem na piersi - to największe wyróżnienie. Z tego, co wiem, to drzwi do kadry nie są dla mnie zamknięte. Mam kontakt ze sztabem reprezentacji. Na dzień dzisiejszy są jednak na moją pozycję lepsi zawodnicy i ja w pełni akceptuję te decyzje selekcjonera. Mam jednak potwierdzenie, że jestem pod obserwacją sztabu reprezentacji.
***
Krzysztof Mączyński jest zawodnikiem Guizhou Renhe od 8 stycznia. W debiucie w barwach tego klubu zdobył z nim Superpuchar Chin. W lidze zagrał w 11 na 14 możliwych do rozegraniach meczach, w których zdobył 3 bramki i zaliczył jedną asystę. Ze względu na sprawy formalne nie mógł zagrać w żadnym z sześciu spotkań Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Po 14 kolejkach sezonu 2014 jego zespół zajmuje 8. miejsce w tabeli chińskiej ekstraklasy ze stratą pięciu punktów do podium.