- Ciągle jestem przekonany, że miałem rację, bo z określoną grupą zawodników chciałem się przygotować do meczu ze Śląskiem. Swoje stosunki z zespołem opieram na szczerości, ale takiej która jest możliwa tylko w wewnętrznych rozmowach z drużyną czy poszczególnymi zawodnikami - powiedział na łamach Dziennika Bałtyckiego Czesław Michniewicz.
Były trener Lecha Poznań i Zagłębia Lubin zna przyczynę ostatnich niepowodzeń i wie jak wyjść z kryzysowej sytuacji. Przypomina, że gdy był szkoleniowcem Lecha miał podobną serię porażek, a mimo to rundę jesienną zakończył na wysokim miejscu.
- Najpierw wypadł ze składu Krzysiek Przytuła, a później kontuzje i choroby wyłączały z gry kilku kolejnych zawodników. Zresztą nie tylko z gry, ale i z treningów na dłuższe lub krótsze okresy. W następnych meczach tych wspólnych treningów brakowało, co widać było na boisku, a przecież Arka w tym sezonie gra w innym systemie taktycznym niż bywało to za poprzednich trenerów. Dlatego każda absencja na treningu spowalnia proces rozumienia tego nowego systemu i sprawnego funkcjonowania zespołu w trakcie meczu.
Michniewicz wyznał, że Arka Gdynia to najważniejszy z jego dotychczasowych klubów w karierze i to właśnie z nią chce najbardziej osiągać sukcesy gdyż pochodzi z tego miasta, ma tu rodzinę, przyjaciół i znajomych. Na zakończenie dodał: - Wierzę, że znowu zaczniemy zdobywać punkty, bo to jest wspólny - co chcę podkreślić - cel sztabu szkoleniowego i zawodników.