Franciszek Smuda: Nie mamy nic do stracenia

Trener Lecha Poznań, Franciszek Smuda miał sporo problemów przed meczem fazy grupowej Pucharu UEFA z AS Nancy. "Franz" wierzy jednak, że jego podopieczni są wstanie zdobyć trzy punkty, choć nie uważa tego spotkania za kluczowe.

W czwartek Lech podejmować będzie AS Nancy. Franciszek Smuda pozytywnie wypowiada się o francuskim zespole. - Jest to mocny zespół, który ma dobrą i szeroką kadrę, w której dochodzi do rotacji, bo również grają sporo meczów - mówi trener Kolejorza, ale zdaje sobie sprawę, że Nancy jest w zasięgu poznaniaków. - Nie licząc kilku klubów to zespoły z ligi francuskiej są do ogrania. Nie róbmy z nich Barcelony.

Zdaniem szkoleniowca Lecha Nancy zagra jednym napastnikiem i nastawi się na kontrataki. Nie chce on jednak wymieniać wad francuskiej drużyny. Poznaniacy mają zagrać tak jak w poprzednich meczach Pucharu UEFA. - Musimy grać swoje i tym atutem spróbujemy zapewnić sobie zwycięstwo - mówi "Franz".

Smuda jest optymistą przed tym spotkaniem. Najważniejsze jednak, aby piłkarze nie obawiali się swojego rywala. - Motywacja jest duża. Nie mamy nic do stracenia. Piłkarzom ciągle powtarzam, że najgorzej jak się ma kompleksy przed rywalem, bo wtedy się przegrywa. U nas tego nie ma i nigdy nie będzie - twierdzi trener poznaniaków.

"Franz" prowadził już różne zespoły w 49 meczach pucharowych. Zazwyczaj jego podopieczni toczyli zacięte i emocjonujące boje z renomowanymi rywalami. Podobnie ma być również teraz. - Jestem przekonany, że rozegramy świetne spotkanie. Każdy da z siebie wszystko i pokażemy na co nas stać - zapewnia Smuda.

Atmosfera w Lechu jest bardzo bojowa co widać gołym okiem w szatni. Jeśli Kolejorz wygra to spotkanie znajdzie się w komfortowej sytuacji już na starcie. Smuda jednak nie przecenia tego spotkania. - Dla nas każdy mecz jest ważny - twierdzi.

Przygotowania do meczu z Nancy utrudniały Smudzie choroby kilku zawodników. - Nie wypracuje się taktyki grając gierki wewnętrzne siedmiu na siedmiu. Dopiero w środę po raz pierwszy zagraliśmy po jedenastu - zakończył Smuda.

Komentarze (0)