25 października 1990 roku na stadionie w Poznaniu w drugiej rundzie Pucharu Europy Mistrzów Krajowych Lech gościł zespół z Marsylii. Kolejorz wygrał wtedy 3:2, a spotkanie wspomina Piotr Reiss, obecny napastnik Kolejorza. - Byłem wtedy na stadionie i siedziałem na trybunie, której dzisiaj już nie ma. Wiernie kibicowałem Lechowi i podziwiałem grę Chrisa Waddla, który czarował swoją techniką. Lepiej wyszkolonego technicznie piłkarza w Poznaniu nie było - opowiada Reiss. - Nie miałbym nic przeciwko, aby powtórzyć wynik z tego spotkania. Mam nadzieję, że koło godziny 20 to my będziemy uśmiechnięci
Teraz w stolicy Wielkopolski pojawi się zespół AS Nancy, który jest mniej renomowany niż Marsylia. Lech po raz kolejny może znaleźć się na ustach kibiców z całego kraju. - Fajnie, że co jakiś czas zdarza się mecz o którym mówi nie tylko Wielkopolska, ale również cała Polska. Poznań od jakiegoś czasu żyje tym spotkaniem. Im bliżej meczu tym atmosfera jest bardziej gorąca. - mówi lechita.
Jeśli Lech wygra to spotkanie znajdzie się w dobrej sytuacji na starcie rozgrywek. Wiadomo jednak, że łatwo nie będzie. - Będzie to ważny mecz w kontekście awansu do dalszej fazy rozgrywek. Jeśli rozstrzygniemy go na swoją korzyść, to będziemy mieli duże szanse na wyjście z grupy - uważa "Rejsik".
Trener Franciszek Smuda uczula swoich podopiecznych, aby nie bali się rywala. - Trener już wcześniej nas uczulał, że chcąc grać dobrze w pucharach nie można do rywala podchodzić z kompleksem, dlatego zagramy bez kompleksów. Rywale na pewno będą dobrze przygotowani pod względem taktycznym. My postaramy się zagrać ambitnie, z wolą walki o zwycięstwo i wielkopolską finezją. Mam nadzieję, że kibice będą zadowoleni z widowiska i końcowego wyniku - zakończył Piotr Reiss.