Czeczeński napastnik Lechii Gdańsk w ostatnim kwadransie drugiej połowy meczu z Górnikiem Zabrze zdzielił łokciem głowę Adama Dancha. Dla kapitana śląskiej ekipy przyniosło to opłakany skutek. Doznał złamania nosa, a także silnego stłuczenia kości oczodołu. Po zejściu z placu gry obrońca Trójkolorowych wyglądał jak... bokser.
[ad=rectangle]
Zachowanie gracza drużyny z Trójmiasta rozwścieczyło trenera zabrzańskiego zespołu Józefa Dankowskiego, który przekonywał, że Czeczenowi ostre zagranie nie powinno ujść płazem i powinien zostać za to ukarany.
- Zaur Sadajew powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką. Adam Danch jeszcze długo po jego zagraniu będzie dochodził do siebie i sędzia powinien być tutaj bezwzględny, bo takie zdarzenia nie powinny dziać się na boisku - irytuje się opiekun drużyny z Roosevelta.
Kontrowersję wzbudza także inne starcie obu Dancha z Sadajewem, po którym sędzia po raz pierwszy wskazał na "wapno". W opinii ekspertów rzut karny się Lechii w tej sytuacji nie należał, bo przewinienie miało miejsce jeszcze przed linią "szesnastki" i gdańszczanie zasłużyli co najwyżej na rzut wolny.
Dankowski jednak uciekł od oceny tej sytuacji. - Nie chciałbym oceniać pracy sędziów w sytuacjach z rzutami karnymi. Były to piłki sytuacyjne i sędziowie podjęli takie, a nie inne decyzje, które musimy uszanować. Myślę jednak, że zachowanie Sadajewa w sytuacji z Danchem było tak naoczne i tak naganne, że nie powinno zostać bezkarne - podkreśla szkoleniowiec drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.
[urlz=http://www.facebook.com/PilkaNozna.SportoweFakty][b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]
[/urlz]