"Transferowy" sukces Śląska Wrocław. Oded Gavish odprawiony

We wtorek Śląsk poinformował, że Oded Gavish nie jest już zawodnikiem WKS-u. To piłkarz, który był kompletnym niewypałem w zespole zielono-biało-czerwonych. Pozbycie się go, to sukces klubu.

Oded Gavish przychodząc do Śląska Wrocław szybko miał zostać zawodnikiem podstawowego składu, ale... Piłkarz związał się z wrocławskim klubem trzyletnią umową i miał występować na pozycji środkowego obrońcy. Pochodzi z Izraela, ale ma również paszport rumuński. Przed przyjściem do Śląska przez ostatnie lata bronił barw Hapoel Beer Sheva, w którym pełnił funkcję kapitana. Na koncie ma także występy w młodzieżowych reprezentacjach Izraela.
[ad=rectangle]
- Podpisaliśmy z Odedem trzyletnią umowę. Cieszymy się, że tak dobry i perspektywiczny piłkarz zasilił naszą drużynę. Jestem przekonany, że będzie dla Śląska dużym wzmocnieniem - mówił ówczesny prezes wrocławskiego klubu, Piotr Waśniewski. Oded Gavish przeszedł do Śląska na zasadzie transferu definitywnego.

- Miejmy nadzieję, że Gavish będzie wzmocnieniem Śląska. Jest to solidny obrońca. Jak to z defensorami, ta solidność jest ważniejsza niż jakieś wybitne dwie cechy. On jest jeszcze piłkarzem na dorobku. Tak można mówić o zawodnikach tym bardziej z formacji obronnych, że doświadczenie jest dla nich bardziej ważne niż potencjał. Myślę, że on już swoje błędy w życiu popełnił, zresztą jak każdy. Śląsk Wrocław to dla niego nowe wyzwanie. W Hapoelu Beer Sheva był wychowankiem, kilka lat tam trenował. Może to wpływało na brak jego motywacji. Myślę, że tutaj, w obliczu nowych wyzwań, zrobi kolejny postęp i będzie jeszcze lepszy - charakteryzował go jeszcze w sierpniu rozmowie z portalem SportoweFakty.pl piłkarski ekspert stacji NC+, Remigiusz Jezierski.

W zielono-biało-czerwonych Gavish zadebiutował w meczu z Wisła Kraków. - Zagrał dobry mecz, ale oczekuję od niego więcej. Miał sporą przerwę, ostatnie spotkanie rozegrał 4 maja. Jak na debiut, było w porządku - opisywał Stanislav Levy. Sam piłkarz, który zaprezentował się przyzwoicie, był przede wszystkim pod wrażeniem kibiców obecnych na stadionie. - Dali mi siłę na pełne 90 minut. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Rozumiem, że tak jest na każdym spotkaniu. To daje nam przewagę nad każdym rywalem - zaznaczył stoper. - Przede wszystkim chciałbym podkreślić postawę naszych kibiców. Byli po prostu niesamowici. Zagrałem po raz pierwszy w barwach Śląska i jestem tym bardzo podekscytowany. To świetne uczucie - podkreślał. I to na tyle pozytywnych informacji w związku z tym zawodnikiem. Potem było już bowiem coraz gorzej. Gavish, gdy tylko pojawiał się na murawie, popełniał fatalnie błędy, a kibice WKS-u drżeli za każdym razem, gdy tylko piłka znajdowała się blisko niego. W Śląsku też się szybko zorientowali, że z tej mąki chleba nie będzie i obrońca zaczął mieć problemy z łapaniem się do kadry meczowej, a najczęściej grywał w rezerwach, gdzie nikogo również nie zachwycał. Kolejne dni mijały, aż w końcu Śląsk ogłosił rozwiązanie kontraktu z tym zawodnikiem.

Sprowadzony z izraelskiego Hapoelu Beer Szewa zawodnik, gdy w trybie awaryjnym szukano zastępcy dla kontuzjowanego Rafała Grodzickiego, rozegrał w zielono-biało-czerwonych barwach osiem spotkań w T-Mobile Ekstraklasie oraz po dwa w Pucharze Polski i eliminacjach do Ligi Europejskiej. Ostatnio trenował z trzecioligowymi rezerwami WKS-u.

- Umowa z izraelskim obrońcą została rozwiązana na korzystnych dla wrocławskiego klubu warunkach - poinformował klub. Gavish w Śląsku to już historia, która złotymi zgłoskami zapisana na pewno nie będzie.

Komentarze (4)
Szwędacz
4.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ten zawodnik to pomyłka, oglądałem kilka spotkań z nim w składzie to żal było patrzeć co on wyczynia. 
avatar
Forza Milan
4.06.2014
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Na zachodzie potrafią wyciągnąć zawodnika z 2/3 ligi na najwyższy szczebel rozgrywek i to jest normalne a u nas wystarczy ściągnąć nieudacznika który co miesiąc odcina kuponik a teraz rozwiązan Czytaj całość
marcin1ja1
4.06.2014
Zgłoś do moderacji
9
1
Odpowiedz
Jeżeli pozbycie się zawodnika, którego zakontraktowanie było wielką pomyłką nazywacie sukcesem, to cała Polska piłka jest pasmem takich sukcesów. Litości!