Piotr Brożek zagrał w 17 meczach obecnego sezonu i zawsze wybiegał na boisko od pierwszej minuty. Widać więc, że u Macieja Skorży jest jednym z kluczowych zawodników. Piotr usiadł na ławce jedynie w meczu z Łódzkim Klubem Sportowym. Co ciekawe, bracia spędzili trochę czasu na wypożyczeniu w Łodzi. - Już prawie zapomniałem, że tam byłem - mówi Paweł. Piotr dodaje: - Mieliśmy po 18 lat. Ciężko się było zaaklimatyzować w Łodzi. Poszliśmy na to wypożyczenie tylko po to, by kto inny mógł wejść na nasze miejsce do Wisły. Dużo bardziej pomogła mi roczna, regularna gra w Górniku Zabrze.
Według Mirosława Dawidowskiego bliźniacy nigdy nie zaaklimatyzowali się w łódzkim klubie. - Z Darkiem Wójtowiczem liczyliśmy na to, że Paweł i Piotrek pociągną ten wózek. Tak się jednak nie stało. Lepiej prezentował się Piotrek, który u nas grał jako lewy pomocnik. Furory wielkiej jednak nie zrobił. Zresztą dla Pawła to też nie był udany okres. Poprzeczka była zawieszona zbyt wysoko. Poza tym oni nie utożsamiali się z Łodzią. Po każdym meczu wsiadali do samochodu i jechali w rodzinne strony. Przez cały czas byli na walizkach - mówi trener, który w tamtym czasie był asystentem szkoleniowca ŁKS-u.
Dziś obaj są dojrzałymi mężczyznami. Co prawda, Piotr bardziej się ustabilizował i jak sam mówi, jest poważniejszy od Pawła. - Zawsze byłem poważny. Jestem od Pawła nie tylko o 5 minut starszy, ale też o tyle mądrzejszy. No, ale się zgadzam. Masz dziecko, masz zajęcie. Nie pałętasz się nigdzie po nocach.