Pogrom w Katowicach - relacja z meczu GKS Katowice - Tur Turek

Tur Turek pokonał GKS Katowice 4:1 i podtrzymał fantastyczną passę meczów bez porażki - ma na koncie już dziewięć takich spotkań. Bohaterami Tura zostali Benjamin Imeh i Łukasz Cichos, którzy podzielili się bramkowym łupem. Jedyną bramkę dla gospodarzy strzelił Bartosz Iwan.

Wiktor Miler
Wiktor Miler

- Będę o tej sytuacji jeszcze długo pamiętał. Gdyby padła wtedy bramka ten mecz z pewnością inaczej by się potoczył. Niestety nie padła - powiedział po meczu Łukasz Janoszka. Sytuacja, o której wspomina napastnik z Katowic miała miejsce w 12. minucie, kiedy napastnik gospodarzy znalazł się w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Janickim. Niestety dla katowiczan Janoszka strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza Tura.

Była to najlepsza sytuacja Gieksy w pierwszej połowie. Od tego momentu lepiej zaczął grać Tur. Już po kilku minutach w dobrej sytuacji znalazł się Benjamin Imeh, ale strzelił obok bramki. Napastnik gości w pełni zrehabilitował się jednak w 24. minucie, kiedy w polu karnym w dziecinny sposób ograł Daniela Treścińskiego i z kilku metrów umieścił piłkę w bramce Jacka Gorczycy. Tur nie miał zamiaru na tym poprzestać i już dziesięć minut później, za sprawą Łukasza Cichosa, goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie. - Ta bramka była wynikiem nieudanej próby pułapki ofsajdowej na 40 m. To jest coś, czego my w ogóle nie stosujemy - analizował po spotkaniu błędy swoich zawodników trener GKS, Adam Nawałka.

- W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy strzelić jak najszybciej bramkę na 2:1, żeby ten mecz jeszcze odwrócić - mówił chwilę po meczu Krzysztof Markowski. Plany piłkarzy "Gieksy" szybko wzięły w łeb. Już trzy minuty po przerwie Cichos wyskoczył do piłki dośrodkowanej przez Kubowicza i strzałem głową podwyższył prowadzenie.

Przewaga trzech bramek nie zadowoliła gości z Turka, którzy cały czas atakowali. W 55. minucie w sytuacji sam na sam z Gorczycą znalazł się Cichos, ale strzelił nad bramką. Kilka chwil później Tur podwyższył jednak prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Paweł Olszewski, a Imeh - przy biernej postawie katowickich obrońców - skierował głową piłkę do bramki GKS.

Taka przewaga bardzo uspokoiła gości, którzy cofnęli się na swoją połowę i czekali na chaotycznie atakujących gospodarzy. Szybko mogło się to zemścić. W 66. minucie bliski strzelenia bramki był - debiutujący w barwach GKS - młodzieżowy reprezentant Polski, Tomasz Hołota. Zabrakło mu naprawdę niewiele. - O dziwo jego wejście ożywiło naszą grę. Jedyne z czego się po tym meczu mogę cieszyć, to właśnie z debiutu Tomka - komplementował na konferencji prasowej swojego młodego zawodnika Nawałka.

Co nie udało się Hołocie, udało się Bartoszowi Iwanowi. Pomocnik GKS w 80. minucie pięknym strzałem zza pola karnego strzelił honorową bramkę. Na więcej gospodarzy nie było już stać.

- Wszystkiego - to odpowiedź Krzysztofa Markowskiego na pytanie, czego gospodarzom zabrakło do nawiązania wyrównanej walki z Turem. Ta wypowiedź najlepiej obrazuje to, co działo się w sobotnie popołudnie na stadionie w Katowicach. W tej sytuacji wypada się cieszyć, że do końca rundy została już tylko jedna kolejka.

GKS Katowice - Tur Turek 1:4 (0:2)
0:1 - Imeh 24'
0:2 - Cichos 35'
0:3 - Cichos 48'
0:4 - Imeh 58'
1:4 - Iwan 80'

Składy:

GKS Katowice:
Gorczyca - Krysiński, Treścinski, Markowski, Milenik, Prasnal (58' Domżalski), Wijas, Iwan, Plewnia (58' Bonk), Janoszka (62' Hołota).

Tur Turek: Janicki - Grabowski, Kiczyński, Madera, Derbich, Olszewski (84' Pruchnik), Hyży, Łagiewka (50' Adamski), Kubowicz, Cichos (78' Skokowski), Imeh.

Żółte kartki: Mielnik, Bonk (GKS).

Czerwone kartki: Kubowicz (Tur) - za drugą żółtą.

Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa).

Mecz bez udziału publiczności.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×