Tadeusz Łapa (trener Górnika Łęczna): Mecz derbowy skończył się tak, jak wielu przewidywało - podziałem punktów. Mógł się podobać, mimo nie strzelenia bramek, dzięki determinacji i walce chłopaków na tym boisku. Chciałbym pochwalić zarówno jeden, jak i drugi zespół. Szkoda kontuzji Sławka Nazaruka, bo wiedząc że Motor zagęści środek pola ciężko będzie przebić się i stworzyć jakąkolwiek sytuację, chcieliśmy oprzeć naszą grę przede wszystkim na akcjach skrzydłami. Niestety, ta kontuzja pokrzyżowała nasze szyki. Rafał Niżnik jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale nie na tej pozycji, a nie miałem możliwości manewru. Były momenty kiedy zarówno jeden, jak i drugi zespół spychał przeciwnika do obrony. Mając na uwadze sytuacje jakie stworzyliśmy my i przeciwnik, końcowy wynik nie krzywdzi żadnej ze stron.
Sławomir Nazaruk (kapitan Górnika Łęczna): Przykro, że w takim meczu tak szybko musiałem opuścić boisko. W ogóle nie mieliśmy farta. Praktycznie każda przypadkowo odbita piłka trafiała pod nogi Motorowców. Wiadomo, że chcieliśmy tutaj wygrać, ale nie było łatwo. Współczuję zawodnikom Motoru, że każdy mecz u siebie muszą grać na takim boisku. Gra w piłkę nie należy tutaj do przyjemności. Sytuacji nie było za wiele. Kibice nie mogli narzekać na nadmiar emocji.
Jakub Grzegorzewski (napastnik Górnika Łęczna): Pierwsza sprawa to boisko. Nie da się na nim grać, na takiej murawie w ogóle nie powinno być meczów piłkarskich. A co do meczu, to wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie. Moim zdaniem, to my mieliśmy dwie klarowne sytuacje po wrzutkach Wojtka Musuły. Motor może miał optyczną przewagę, ale co z niej wynikało? Widzieliśmy, jak wyglądał mecz. Kopnij i biegnij...
Piotr Karwan (obrońca Górnika Łęczna): Podstawowym założeniem było, żeby nie przegrać tej walki. Udało nam się to takim sensie, że nie straciliśmy bramki i nie popełniliśmy zbyt wielu błędów z tyłu. Powiem szczerze, że cieszymy się z tego punktu, bo warunki były trudne. Wiadomo, że drużyna, która straciłaby bramkę, mogłaby już nie odrobić tych strat. Szkoda, że nic nie strzeliliśmy, a mieliśmy sytuacje w końcówce, ale ja cieszę się z tego punktu.
Wojciech Musuła (obrońca Górnika Łęczna): Warunki nie pozwalały na dokładną grę, konstruowanie jakichś super akcji. Najważniejsze, że jak nie umie się wygrać meczu to trzeba go nie przegrać. Wiedzieliśmy, że w Motorze są wysocy obrońcy, ale warunki nie pozwalały nam na grę dołem. Musieliśmy szukać innych rozwiązań. Sławek jest takim zawodnikiem, który nawet jeśli mu nie idzie przez cały mecz, w końcówce może rozstrzygnąć losy spotkania, jak chociażby w poprzednich derbach.
Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): Trzeba zauważyć analogię do meczu z lipca, jeśli chodzi o jakość gry. Myślę, że te mecze to były spotkania na dobrym poziomie. Trzeba cieszyć się, że są drużyny, które potrafią coś pokazać na boisku a ludzie mogą cieszyć się z takiego widowiska. Nie padły gole, ale było blisko. Na pewno gdybyśmy od początku rundy dysponowali napastnikiem, który potrafi strzelać gole, to mielibyśmy i więcej punktów, i w lepszych humorach kończylibyśmy niejedno spotkanie. Dzisiaj brakowało niewielu centymetrów i za każdym razem ktoś nie zdążył. Tym spotkaniem pokazaliśmy swój inny obraz. Myślę, że to, co zaprezentowaliśmy w meczu z Gorzowem poszło w niepamięć i kibice nam wybaczą tamto spotkanie. Jestem bardzo zadowolony z pozytywnej reakcji zawodników. Po raz kolejny udało się zmobilizować drużynę. Myślę, że ci chłopcy zasługują i na pochwałę, i na coś więcej, niż mają do tej pory.
Janusz Iwanicki (napastnik Motoru Lublin): Takich klarownych sytuacji, jak w lipcu w Łęcznej to na pewno nie było, ale jakieś jednak były. Można było pokusić się o lepsze rozegranie. Ja sam parę razy mogłem inaczej rozwiązać sytuację w polu karnym przeciwnika, parę strzałów mogło wyjść lepiej. Górnik też miał swoje sytuacje. Skończyło się 0:0 i myślę, że niedosyt jest po obu stronach.
Rafał Król (pomocnik Motoru Lublin): Trzy punkty bardzo przydałyby się nam. Liczyliśmy na zwycięstwo w tym meczu, ale boisko nie pozwoliło nam pograć dołem. Wydaje mi się, że mieliśmy przewagę. Szkoda tego bezbramkowego wyniku. Obie drużyny miały swoje sytuacje, ale nic z tego nie wyszło.
Przemysław Mierzwa (bramkarz Motoru Lublin): Wydaje mi się, że mieliśmy przewagę. Były wrzutki w pole karne, oddaliśmy kilka strzałów, ale zabrakło kropki nad i. Łęczna dwa razy zagroziła naszej bramce w II połowie. Piłka nie wpadła jednak ani do naszej siatki, ani do siatki Łęcznej. Szkoda, bo liczyliśmy na trzy punkty. Górnik był w naszym zasięgu. Było kilka składnych akcji, może niezbyt wiele, ale kilka na pewno mogło się podobać. Boisko zostało zwałowane, ale nie jest takie, jak powinno być. Jak na takie warunki mecz mógł się podobać. Szkoda, że nic nie wpadło, bo mecz byłby ciekawszy gdyby któraś z drużyn strzeliła bramkę, gra ożywiłaby się. Trzeba szanować ten punkt.