Mariusz Mowlik: Remisy nic nam nie dają

W ostatnich spotkaniach piłkarze ŁKS wywalczyli bezbramkowe remisy ze Śląskiem Wrocław i Wisłą Kraków. Szczególnie w tym drugim przypadku podział punktów można uznać za spory sukces drużyny Marka Chojnackiego. Mimo to obrońca łodzian, Mariusz Mowlik uważa, że dokładanie co kolejkę jednego oczka nie poprawi sytuacji ŁKS w tabeli. Dlatego też 27-letni zawodnik liczy, że w środę w starciu z Lechią Gdańsk jego zespół zainkasuje już komplet punktów.

- Wyniki 0:0 uzyskane w meczach ze Śląskiem czy Wisłą wyglądają nieźle, ale tak naprawdę w żadnym stopniu nie poprawiły naszej sytuacji. Zajmujemy przecież miejsce w strefie barażowej. Jeśli chcemy zacząć wreszcie marsz w górę tabeli, musimy wygrywać, a przede wszystkim zacząć strzelać bramki, bo to sprawia nam olbrzymie kłopoty. W Gdańsku nie możemy już zainkasować tylko jednego oczka, bo znów nic by nam to nie dało. W spotkaniu z Lechią satysfakcjonować może nas tylko zwycięstwo> - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Mariusz Mowlik.

Mimo wszystko ostatni bezbramkowy remis łodzian w wyjazdowym starciu z Wisłą Kraków można uznać za bardzo dobry wynik dla drużyny Marka Chojnackiego. Co było kluczem do zatrzymania Białej Gwiazdy? - Recepta na sukces jest czasami bardzo prosta: ambicja, zaangażowanie, konsekwencja taktyczna i odrobina szczęścia. Nie oszukujmy się, nie zagraliśmy w Krakowie wielkiego meczu. Skupiliśmy się na grze defensywnej, graliśmy bardzo ciasno, blisko siebie wszystkimi formacjami i Biała Gwiazda biła głową w mur. Umiejętnie przeszkadzaliśmy wiślakom i dzięki temu nie dopuściliśmy ich do wielu klarownych sytuacji. Mistrzowie Polski największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry, ale nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie broniącego Bodzia Wyparłę. Podobnie jak my zagrała Polonia Bytom z meczu Legią. Jedyna "mała" różnica polegała na tym, że Rafałowi Grzybowi wyszedł strzał życia i dzięki temu piłkarze Marka Motyki wygrali - ocenił 27-letni defensor.

W środowym starciu z Lechią łodzianie nie będą musieli skupiać się tylko na obronie, gdyż ich rywalem będzie zespół zdecydowanie słabszy niż Wisła. - Gdańszczanie są beniaminkiem. Takie drużyny zazwyczaj opierają swój dorobek głównie na punktach zdobytych na własnym stadionie. Lechia jest nieco wyżej w tabeli od nas, ale nie sądzę, byśmy mieli powody do strachu. Słabsi na pewno nie jesteśmy, a śmiem twierdzić, że pod względem kadrowym mamy nawet silniejszy zespół. Musimy to tylko udowodnić na boisku - stwierdził Mowlik.

Zespół ŁKS jest głodny zwycięstwa, tym bardziej, że po raz ostatni schodził z boiska z kompletem punktów 12 września po meczu 5. kolejki z Jagiellonią Białystok, z którą wygrał 1:0. Od tego czasu łodzianie strzelili zaledwie jednego gola (w przegranym 1:2 spotkaniu z Piastem Gliwice). - Na zwycięstwo czekamy od niemal dwóch miesięcy. Każdy z nas chce przełamać tą fatalną passę. Atmosfera w drużynie cały czas jest jednak bardzo dobra. Wszyscy wierzą, że prędzej czy później nadejdzie przełamanie - zakończył obrońca łodzian.

Mecz Lechii z ŁKS rozpocznie się w środę o godz. 17.30. Jak dotychczas gdańszczanie rozegrali u siebie pięć spotkań i wywalczyli w nich dziesięć punktów (trzy zwycięstwa, jeden remis i jedna porażka). Drużyna Marka Chojnackiego na wyjazdach spisuje się słabo i spośród sześciu meczów wygrała tylko jeden (z PGE GKS Bełchatów).

Źródło artykułu: