Każdy ponosi odpowiedzialność za swoje słowa - rozmowa z Jano Frohlichem, dyrektorem sportowym Sandecji Nowy Sącz
- Czy mam żal? Ja mam mocny charakter, silną osobowość i wiele lat gry w piłkę nożną nauczyło mnie dążenia do realizacji celów. To jest niezbędne do pracy na rzecz takiego klubu jak Sandecja, mierzenia się z przeszkodami i trudami. Jak tworzyliśmy Akademię Sandecja, porządkowaliśmy tym samym skomplikowane struktury szkolenia młodzieży, to niektórzy ludzie mówili, że po skończeniu kariery nie mam co robić i dostałem zabawkę. Dzisiaj widać, że nam się udało, system działa dobrze i cały czas go udoskonalamy. Wszystko wymaga czasu, ale nasza polityka stawiania i promowania wychowanków się sprawdza, przebijają się do pierwszej drużyny. Powierzono mi pewne zadania i je realizuję, ale to nie jest tak, iż nie mam co w życiu robić i trzymam się Sandecji. To mój klub, gdzie wiele lat grałem i byłem jego kapitanem, dlatego mi na nim zależy. Dlatego tym bardziej smuci mnie opinia powielana w wielu komentarzach, o moim rzekomym działaniu na szkodę. Ja nic złego nie zrobiłem, pomagam ile mogę, ale przykre jest jeśli wierzy się komuś będącego tutaj przez kilka miesięcy, kto wymyślił sobie opluwanie mnie i zwalanie na mnie pewnych win.
Jak rozumiem, zabolały pana jakieś słowa, które miał wypowiedzieć trener Ryszard Kuźma?
- Trener Kuźma powinien się też zastanowić nad swoimi wypowiedziami. Czy tak postępują dorośli ludzie? Obrzucamy się błotem w mediach, jak to zaczął nasz były już trener? My tego nie chcieliśmy. Musi być jasny podział kompetencji, w każdym klubie ktoś jest za coś odpowiedzialny. Trener za formę sportową zawodników, występy w lidze i pucharach oraz pracę szkoleniową, natomiast sprawa finansów, personaliów, oraz strategia działania należy do kompetencji zarządu klubu.
Ryszarda Kuźmy w Sandecji Nowy Sącz już więc nie ma…
- Trener postawił wszystko na szali, że albo będzie tak jak on chce, albo nie będzie pracował w klubie. Wiele zaryzykował i chyba był przekonany o swojej bardzo mocnej pozycji, która zmusi nas do przystania na jego warunki. To zarząd jest odpowiedzialny za klub, w razie problemów, to prezesi biorą odpowiedzialność za wszystkie działania, a szkoleniowiec? Jest tylko pracownikiem. Musi się do pewnych spraw dostosować, ale bez przesady, przecież nikt mu nie mówił, jak ma wyglądać wyjściowy skład czy jak ma prowadzić treningi. Sugerowanie takich rzeczy jest nie w porządku, ponieważ sztab miał naprawdę dobre warunki pracy w Nowym Sączu. Pan Ryszard Kuźma miał chyba ambicje do przejęcia kompetencji nie tylko moich, ale również zarządu, bo tak to czasami wyglądało po rozmowach z nim. Chciał robić absolutnie wszystko, nie tylko przy drużynie, ale też w innych działaniach klubu, co przecież w normalnym świecie nie ma miejsca, żeby taką władze miał trener.
Przeglądałem fora internetowe i zarzuca się panu, że nadmiernie faworyzuje pan swoich rodaków. Jak się pan do tego odniesie?
- Wielu kibiców chcąc rozwijać polską piłkę nożną podaje przykłady Niemiec, Hiszpanii czy Anglii, żeby się na nich wzorować. Trudno będzie, ponieważ oni są jakieś 20 lat do przodu jeśli chodzi o organizację, ale również finanse w tej materii. Trudno zatem przełożyć tamte wzorce na nasz rynek. Sam trener Ryszard Kuźma powtarzał mi nie raz, że mam w tym temacie rację, a dużo nauczyć się możemy podpatrując w niektórych przypadkach Słowaków albo Czechów. Nie widzę w tym nic złego, ale przecież każdy ma prawo mieć swoje zdanie i ja to szanuje, ale nie muszę się do niego stosować.
Z tego co widzę, to rozstanie z trenerem Ryszardem Kuźmą do najmilszych nie należało.
- Jeszcze raz pragnę przypomnieć, że to nie zarząd klubu zwolnił trenera, a on sam odszedł z klubu nie podpisując przygotowanej oraz parafowanej przez prezesów. Chcieliśmy, żeby pan Ryszard Kuźma kontynuował pracę, byliśmy zadowoleni z wyników w poprzednim sezonie i chcieliśmy zrobić krok dalej. Niestety czasem tak jest, że ktoś chce ugrać więcej dla siebie wykorzystując nadarzającą się okazje i wtedy pojawia się problem. Ja szanowałem trenera Kuźmę, sam przecież prowadziłem z nim rozmowy przed podjęciem przez niego pracy w Sandecji. Trudno więc czyta mi się takie słowa, jakie trener wypowiada w mediach personalnie o mnie. Zrozumiałbym pewne wylewanie żalu, że się nie powiodło, ale umniejszanie mi jako człowiekowi? Podważanie mojej pracy? Tak się po prostu nie robi.
Kto puka do bram T-Mobile Ekstraklasy? I liga niebawem wznowi rozgrywki