Marcin Kamiński: Nie mam zamiaru się asekurować, czujemy się faworytem
Potyczka ze Stjarnan FC to dla Marcina Kamińskiego spore zaskoczenie. Defensor Lecha przyznał, że spodziewał się szkockiego Motherwell, ale ten fakt pokazuje, że rywala trzeba szanować.
Szymon Mierzyński
- Nastawialiśmy się raczej na spotkanie ze Szkotami. Po rewanżu z JK Nomme Kalju pytano już nas o szanse w takim pojedynku, bo Motherwell prowadziło 2:1 i nikt się nie spodziewał awansu Islandczyków. Ci jednak potrafili strzelić w dwumeczu aż pięć goli. Musimy więc uważać. Mam nadzieję, że nasza defensywa będzie równie solidna jak w poprzednich konfrontacjach. Dotąd straciliśmy dwa gole, lecz rywale zbyt wielu okazji sobie nie stworzyli. Oby teraz było podobnie - powiedział Marcin Kamiński.Rosły defensor nie ukrywa, że mimo szacunku do przeciwnika, układ sił w tym dwumeczu jest jasny. - Czujemy się faworytami. Nie mam zamiaru się asekurować i opowiadać, że przeciwnik jest silny. Uważam, że jesteśmy od niego mocniejsi i musimy to po prostu udowodnić na boisku.
Z potyczką ze Stjarnan FC wiąże się dość egzotyczna wyprawa na daleką Islandię, a sam stadion też jest specyficzny - mieści zaledwie 1 tys. osób. - Obiekt może być mały, ale ważne, żeby się wypełnił. Graliśmy przy pustych trybunach z Piastem Gliwice i nie było to wesołe przeżycie. Jeśli chodzi o sam kraj, to budzi on naszą ciekawość, jednak wiadomo, że najważniejszy jest mecz. Po to tam jedziemy, wszystko inne ma charakter poboczny - zakończył.
Sztuczna murawa zagrożeniem dla Lecha Poznań? "Stjarnan znakomicie się do niej przystosował"