Marcin Kamiński: Nie mam zamiaru się asekurować, czujemy się faworytem

Potyczka ze Stjarnan FC to dla Marcina Kamińskiego spore zaskoczenie. Defensor Lecha przyznał, że spodziewał się szkockiego Motherwell, ale ten fakt pokazuje, że rywala trzeba szanować.

- Nastawialiśmy się raczej na spotkanie ze Szkotami. Po rewanżu z JK Nomme Kalju pytano już nas o szanse w takim pojedynku, bo Motherwell prowadziło 2:1 i nikt się nie spodziewał awansu Islandczyków. Ci jednak potrafili strzelić w dwumeczu aż pięć goli. Musimy więc uważać. Mam nadzieję, że nasza defensywa będzie równie solidna jak w poprzednich konfrontacjach. Dotąd straciliśmy dwa gole, lecz rywale zbyt wielu okazji sobie nie stworzyli. Oby teraz było podobnie - powiedział Marcin Kamiński.

Rosły defensor nie ukrywa, że mimo szacunku do przeciwnika, układ sił w tym dwumeczu jest jasny. - Czujemy się faworytami. Nie mam zamiaru się asekurować i opowiadać, że przeciwnik jest silny. Uważam, że jesteśmy od niego mocniejsi i musimy to po prostu udowodnić na boisku.
[ad=rectangle]
Trener Mariusz Rumak przeprowadza sporo zmian w składzie. Jak wpływają one na zespół? - Nie mamy żadnych problemów ze zgraniem, dobrze wygląda też komunikacja. Gdyby przydarzyły nam się kontuzje, albo kartki, to poprzednie mecze pokazały, że nie będzie to raczej stanowić kłopotu. Od początku sezonu wiedzieliśmy, że w lipcu i sierpniu będziemy grać co trzy dni i na pewno sobie poradzimy - zaznaczył Kamiński.

Z potyczką ze Stjarnan FC wiąże się dość egzotyczna wyprawa na daleką Islandię, a sam stadion też jest specyficzny - mieści zaledwie 1 tys. osób. - Obiekt może być mały, ale ważne, żeby się wypełnił. Graliśmy przy pustych trybunach z Piastem Gliwice i nie było to wesołe przeżycie. Jeśli chodzi o sam kraj, to budzi on naszą ciekawość, jednak wiadomo, że najważniejszy jest mecz. Po to tam jedziemy, wszystko inne ma charakter poboczny - zakończył.

Źródło artykułu: