Beniaminek na fali - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław

W pierwszym sobotnim meczu 4. kolejki T-ME PGE GKS Bełchatów pokonał przed własną publicznością Śląsk Wrocław 2:0. To trzecia wygrana Brunatnych, którzy w nowym sezonie nie znaleźli jeszcze pogromcy.

Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy sięgnął po swój trzeci komplet punktów, choć trener Kamil Kiereś nie mógł w spotkaniu ze Śląskiem skorzystać z dwóch ważnych ogniw swojej ofensywy: kontuzjowanego Mateusza Maka i pauzującego za czerwoną kartkę Bartosza Ślusarskiego. Brunatni udowodnili, że nie są zależni od swoich indywidualności, a są zgranym, dobrze prowadzonym przez swojego szkoleniowca zespołem. Po czterech meczach nowego sezonu GKS ma na koncie 10 punktów - tyle, co po 19 (!) meczach sezonu 2012/2013, w którym spadli z T-ME i przynajmniej do niedzieli będzie liderem tabeli.

Dla wrocławian, którzy przyjechali do Bełchatowa bez kontuzjowanych Dudu Paraiby i Mariusza Pawelca, to druga porażka w drugim wyjazdowym meczu bieżącego sezonu, choć początek meczu nie sugerował takiego końcowego rozstrzygnięcia. To podopieczni Tadeusza Pawłowskiego w pierwszym okresie meczu kontrolowali grę, ale też z drugiej strony nie potrafili zagrozić bramce Arkadiusza Malarza. Całkiem niewidoczny był najlepszy w WKS-ie na starcie sezonu Robert Pich, którego zneutralizował Adrian Basta.
[ad=rectangle]

Bełchatowianie też nie potrafili wypracować sobie sytuacji bramkowej, ale w 29. minucie zastępujący Mateusza Maka Łukasz Wroński wywalczył dla swojej drużyny rzut karny. Jego centrę wślizgiem w polu karnym zablokował Krzysztof Ostrowski, ale interweniował tak niefortunnie, że piłka trafiła go w rękę i sędzia Tomasz Musiał wskazał na "wapno". Wobec absencji Ślusarskiego do piłki podszedł Błażej Telichowski, ale choć uderzył tuż przy słupku, jego strzał w dobrym stylu obronił Mariusz Pawełek.

Kwadrans później kibice zgromadzeni przy Sportowej przeżyli deja vu. Znów z prawej strony w pole karne Śląska zacentrował Wroński, znów dośrodkowanie przeciął Ostrowski, ale znów zrobił to tak nieszczęśliwie, że piłka po interwencji trafiła go rękę i sędzia Musiał podyktował kolejną "11", którą na gola zamienił Michał Mak. Pawełek wyczuł intencje strzelca, ale uderzenie było na tyle mocne, że piłka przelała się przez bramkarza gości.

Strata bramki podrażniła wrocławian, którzy zagrozili Malarzowi w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, ale kapitan Brunatnych najpierw w 46. minucie pewnie sparował poza światło swojej bramki uderzenie Flavio Paixao z 20 metrów, a po chwili to samo zrobił z niespodziewanym strzałem Sebastiana Mili z rzutu wolnego.

Pierwszy kwadrans po zmianie stron do zapomnienia, ale już pozostałe dwa II połowy mogły zrekompensować senną godzinę. W 62. minucie Lukas Droppa spod końcowej linii odegrał piłkę przed bramkę GKS-u do Mili, ale strzał tego na linii bramkowej zablokował Paweł Baranowski. Kilkadziesiąt sekund później mieliśmy do czynienia z bliźniaczą sytuacją pod drugą bramką. W roli podającego wystąpił Andreja Prokić, strzelającym był Kamil Poźniak, a blokującym - Paweł Zieliński.

W 73. minucie na wysokości zadania stanął Pawełek, który zatrzymał sytuacyjne uderzenie Maka. Skrzydłowy gospodarzy dopadł w polu karnym rywali do bezpańskiej piłki i uderzył ją w prawy róg bramki Śląska, ale Pawełek zaimponował refleksem. Osiem minut później był już jednak bezradny. Mak z lewej strony dograł piłkę w pole karne, a tam strzałem prosto z powietrza w siatce rywali ulokował ją Poźniak, pieczętując zwycięstwo GKS-u. Później golkiper Śląska uratował swój zespół od wyższej porażki, broniąc uderzenie Alexisa Norambueny z 25 metrów.

Blisko honorowego trafienia w doliczonym czasie gry był Mila, ale po jego strzale z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła słupek bramki Malarza.

Warto zwrócić uwagę na dyspozycję Michała Maka. Wychowanek Babiej Góry Sucha Beskidzka po czterech kolejkach ma na koncie cztery asysty i dwie bramki. To oznacza, że miał udział przy każdym golu zdobytym przez GKS po powrocie do T-ME.

PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
1:0 - Michał Mak (k.) 43'
2:0 - Poźniak 81'

Składy:

GKS: Arkadiusz Malarz Adrian Basta Paweł Baranowski Błażej Telichowski Alexis Norambuena Grzegorz Baran Patryk Rachwał Łukasz Wroński (61' Andreja Prokić) Kamil Poźniak (90+1' Paweł Komołow) Michał Mak Bartłomiej Bartosiak (69' Daniils Turkovs)

Śląsk: Mariusz Pawełek Paweł Zieliński Rafał Grodzicki Piotr Celeban Krzysztof Ostrowski (53' Mateusz Machaj) Lukas Droppa (77' Sebino Plaku) Tomasz Hołota Robert Pich Sebastian Mila Kamil Dankowski Flavio Paixao (86' Michał Bartkowiak)

Żółte kartki: Michał Mak, Rachwał, Norambuena, Bartosiak (GKS)
oraz Machaj (Śląsk).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 3300.

[event_poll=28231]

Komentarze (7)
avatar
Paski
9.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo dla Bełchatowa , a my się cieszmy bo Mak to może być rozwiązanie na pozycje 10 w reprze. Szanse powinien dostać razem z Masło jak wróci po urazie. 
avatar
Wars
9.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najpierw porażka z Dortmundem, a teraz przegrana i do tego na zero z ''przodu''. Może byli zmęczeni po sparingu..... ale jeśli tak to po co graja noooo chyba żeby przegrywać w lidze. WSTYD Ślą Czytaj całość
Tonto
9.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mak do kadry 
avatar
eXpErT
9.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Bełchatów, swoją drogą zachowanie Ostrowskiego żenujące. Tyle lat w piłce a wciąż takie proste błędy... 
avatar
eXpErT
9.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Bełchatów, swoją drogą zachowanie Ostrowskiego żenujące. Tyle lat w piłce a wciąż takie proste błędy...