Lech Poznań ostatecznie wygrał 2:1 z Lechią Gdańsk. Lechici musieli odrabiać jednak starty, a zadanie ułatwiła im czerwona kartka dla Zaura Sadajewa. - Wszyscy wiedzą, jak się on zachowuje i jaki ma charakter. Gdy jest okazja to trzeba go prowokować - podkreślał Łukasz Trałka, który ucierpiał po starciu z 24-letnim napastnikiem. - Szczerze mówiąc trudno mi ocenić dokładnie tę sytuację. Atak był wyprostowaną nogą, a ja oberwałem dość mocno. W tym sezonie sędziowie już za takie faule pokazywali czerwone kartki.
[ad=rectangle]
Dla lechitów mecz nie rozpoczął się dobrze i stracili gola po rzucie karnym wykonywanym przez Stojana Vranjesa. - Sędzia gwizdnął, więc nie ma co teraz dyskutować. Wystawiłem nogę, a przeciwnik to wykorzystał - komentował Hubert Wołąkiewicz.
Z trybun wyglądało, że przez pierwszą część całkowicie dominowała Lechia Gdańsk. Inne zdanie o tym ma Trałka. - Wcale nie zagrali dobrze. Nie mieli klarownych sytuacji, a karny też tak naprawdę z niczego. To my dominowaliśmy przez drugą połowę, ale wiadomo, że to wszystko zasługa tego, że mieliśmy jednego gracza więcej.
Lech ma za sobą ciężki tydzień, w którym to odpadł z eliminacji do Ligi Europejskiej z półamatorami. Swoje niezadowolenie pokazali również kibice drużyny z Poznania, którzy nie dopingowali swoich piłkarzy podczas meczu w Gdańsku. - Jednym meczem nie da się odbudować relacji i zadowolić kibiców po tym, co zrobiliśmy w Lidze Europejskiej - zakończył Wołąkiewicz.