Marne widowisko w Stalowej Woli i bezbramkowy remis (relacja)

Stal Stalowa Wola kontynuuję serię meczów bez zwycięstwa. Na pewno nie takiego wyniku na koniec tegorocznych zmagań spodziewali się kibice w Stalowej Woli. Mecz pomiędzy Stalą, a Wartą nikogo nie mógł zachwycić. Lepsze sytuacje do zdobycia bramki mieli goście.

Początek sobotniego widowiska należał do gości z Poznania. Już w trzeciej minucie na 20. metrze od bramki Stali ustawił Marcin Wojciechowski, lecz piłka uderzona z rzutu wolnego odbiła się od obrońcy gospodarzy i wyleciała za linię końcową. Chwilę potem z dystansu strzelał Przemysław Otuszewski, ale tym razem na posterunku był golkiper ze Stalowej Woli. Stalówka odpowiedziała dopiero w 8. minucie, ale uderzenie głową Jakuba Ławeckiego minęło znacznie bramkę gości. Cztery minuty potem po centrze Ławeckiego zrobiło się niebezpiecznie pod bramką Warty, lecz gracze z Podkarpacia nie potrafili wykorzystać tej sytuacji. W 16. minucie ponownie prawy pomocnik Stali dał o sobie znać, ale zbyt mocno i niecelnie uderzył z rzutu wolnego.

W tym meczu nie było wielu klarownych sytuacji. Spotkanie nie toczyło się w szybkim tempie, ale widać było dużo walki. - Nie można odmówić chłopcom zaangażowania i walk - mówił po pojedynku szkoleniowiec Warty, Bogusław Baniak. W 25. minucie mogło być 1:0 dla gości. Znakomita okazja dla Warty, lecz Jacek Maciorowski ratuje zespół ze Stalowej Woli po strzale Klatta. Po tej akcji trzykrotnie z dystansu strzelali gospodarze, ale za każdym razem nieudolnie. W 34. minucie z wolnego niecelnie uderzał aktywny w ataku Klatt. Na cztery minuty przed przerwą świetną kontrę przeprowadzili gości, ale podanie Klatta do Grzegorza Wana w ostatniej chwili przeciął Bartłomiej Piszczek.

Druga odsłona sobotniego widowiska również zaczęła się dość ospale. Pierwsze dziesięć minut można zupełnie wymazać z tych zawodów. Dopiero 55. minuta przyniosła emocje. W sytuacji sam na sam z Tomaszem Wietechą ponownie znalazł się Klatt i ponownie przegrał ten pojedynek. - Nie będę mówił gdzie dostałem - stwierdził z uśmiechem po meczu bramkarz zespołu z Podkarpacia. Na ponowne emocja na trybunach kibice musieli czekać kilkanaście minut. W tym czasie trwała nieporadność w ataku drużyny Stali. Bardzo często dobrze zapowiadające się akcje psuł Tomasz Walat, któremu tego dnia wyjątkowo nie sprzyjało szczęście. Gospodarze mimo usilnych prób nie potrafili wyregulować celowników i strzelali bardzo często niecelnie.

Ostatnie piętnaście minut kibice oglądali z dużym zainteresowaniem. W 75. minucie nie wiedzieć czemu piłka nie znalazła się w siatce. Kolejny pojedynek sam na sam z Wietechą i tym razem przegrany przez Wojciechowskiego. - Mieliśmy trzy sytuacje sam na sam z Wietechą, ale ta Wojciechowskiego powinna być wykorzystana - mówił trener Warty. Ostatnie minuty meczu to ataki Stalówki, lecz graczom ze Stalowej Woli brakowało precyzji. W doliczonym czasie gry przed szansą stanął wprowadzony Kamil Karcz, ale pomocnik Stali nie potrafił uderzyć futbolówki będąc na piątym metrze od bramki Zielonych.

Stal Stalowa Wola - Warta Poznań 0:0

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Piszczek, Maciorowski, Lebioda, Ławecki (70' Karcz), Krawiec (64' Uwakwe), Bartkowiak, Trela, Walat (85' Adamczyk), Salami.

Warta Poznań: Radliński - Ignasiński, Jankowski, Strugarek (10' Marcinkiewicz), Otuszewski, Bekas, Iwanicki (78' Piskuła), Sikora (25' Wan), Magdziarz, Wojciechowski, Klatt.

Żółte kartki: Wieprzeć, Krawiec, Piszczek (Stal) oraz Wan (Warta).

Sędzia: Piotr Maurek (Kraków).

Widzów: 1000.

Najlepszy piłkarz Stali: Adrian Bartkowiak.

Najlepszy piłkarz Warty: Marcin Klatt.

Piłkarz meczu: Tomasz Wietecha.

Komentarze (0)