Franciszek Smuda: W szatni było gorąco

- W przerwie w szatni było dość gorąco - mówi trener Wisły Franciszek Smuda po wygranym przez jego zespół 3:1 spotkaniu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Lechią Gdańsk.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Zespół "Franza" zszedł na przerwę, przegrywając 0:1, choć w I połowie wypracował sobie wiele sytuacji pod bramką Dariusza Treli. Na II połowę krakowianie wyszli z pianą na ustach i już w 56. minucie prowadzili 2:1 po golach Macieja Sadloka i Semira Stilicia, który w doliczonym czasie gry pięknym strzałem z rzutu wolnego postawił kropkę nad "i".- Myślę, że rozegraliśmy dobre spotkanie. Przede wszystkim było bardzo dużo składnych akcji i sytuacji, ale zamiast prowadzić 2:0, musieliśmy gonić wynik - mówi Smuda i dodaje: - W przerwie w szatni było dość gorąco, bo ileż można mieć niewykorzystanych sytuacji? Nie podobało mi się to, że chcieli wjechać z piłką do bramki.
Dobrze od początku sezonu w barwach Wisły prezentuje się Sadlok, który trafił na Reymonta 22 latem z Ruchu Chorzów i z dużym powodzeniem zastępuje Gordana Bunozę. - Już mając go w kadrze widziałem, że to bardzo utalentowany zawodnik. Mówiłem mu, że dla niego najlepszą pozycją jest lewa obrona, a on mówił tylko, że "stoper-stoper-stoper". Chyba już jednak polubił tę pozycję - mówi "Franz".

Wisłę do zwycięstwa poprowadził Stilić, ale Smuda twierdzi, że Bośniaka stać jeszcze na więcej. - Ma duże możliwości, ale musimy być bardziej stabilnym zespołem, musimy na boisku dominować, a wtedy on będzie grał jeszcze lepszą piłkę - tłumaczy trener Wisły.

Poniżej potencjału gra Emmanuel Sarki i trener Wisły nie ukrywa, że ma problemy ze złapaniem wspólnego języka z Nigeryjczykiem: - Piechotą do Lagos trzeba dojść, żeby dotrzeć do niego...

Oddala się transfer Mariusza Stępińskiego do Wisły Kraków

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×