Franciszek Smuda: W szatni było gorąco
- W przerwie w szatni było dość gorąco - mówi trener Wisły Franciszek Smuda po wygranym przez jego zespół 3:1 spotkaniu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Lechią Gdańsk.
Maciej Kmita
Zespół "Franza" zszedł na przerwę, przegrywając 0:1, choć w I połowie wypracował sobie wiele sytuacji pod bramką Dariusza Treli. Na II połowę krakowianie wyszli z pianą na ustach i już w 56. minucie prowadzili 2:1 po golach Macieja Sadloka i Semira Stilicia, który w doliczonym czasie gry pięknym strzałem z rzutu wolnego postawił kropkę nad "i".- Myślę, że rozegraliśmy dobre spotkanie. Przede wszystkim było bardzo dużo składnych akcji i sytuacji, ale zamiast prowadzić 2:0, musieliśmy gonić wynik - mówi Smuda i dodaje: - W przerwie w szatni było dość gorąco, bo ileż można mieć niewykorzystanych sytuacji? Nie podobało mi się to, że chcieli wjechać z piłką do bramki.
Wisłę do zwycięstwa poprowadził Stilić, ale Smuda twierdzi, że Bośniaka stać jeszcze na więcej. - Ma duże możliwości, ale musimy być bardziej stabilnym zespołem, musimy na boisku dominować, a wtedy on będzie grał jeszcze lepszą piłkę - tłumaczy trener Wisły.
Poniżej potencjału gra Emmanuel Sarki i trener Wisły nie ukrywa, że ma problemy ze złapaniem wspólnego języka z Nigeryjczykiem: - Piechotą do Lagos trzeba dojść, żeby dotrzeć do niego...