W ostatnim spotkaniu ligowym Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z Cracovią. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego mogli ten mecz wygrać, gdyby wykorzystali chociaż jedną ze stworzonych okazji. - Myślę, że to było takie spotkanie, w którym ten, kto strzeliłby bramkę, ten wygrałby mecz. Piłka w siatce się jednak nie znalazła. Szkoda, że my z Cracovią nie wygraliśmy, bo mieliśmy dobre sytuacje, aby strzelić gola - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Robert Pich.
[ad=rectangle]
Jeszcze w pierwszej połowie wrocławianie domagali się rzutu karnego za zagranie ręką Bartosza Rymaniaka. Sędzia nakazał jednak grać dalej. - Widziałem tę sytuację i rękę w polu karnym. Uważam, że powinien być rzut karny, to było metr od bramki. Przeciwnik ręką nie dał piłce przejść. Myślę, że to był rzut karny - zaznaczył Słowak.
Robert Pich w pierwszych trzech meczach sezonu zdobył trzy gole i tym samym ściągnął na siebie większą uwagę defensorów przeciwnika. - Jak strzelam bramki, to oczywiście, że tak będzie to wyglądało. Musimy się tak przygotować, żeby nie było to dla mnie problemem. W tym spotkaniu z Cracovią nie udało nam się strzelić bramki. Myślę jednak, że mimo wszystko mieliśmy okazje, aby gola zdobyć. Zabrakło nam spokoju w polu karnym - podsumował skrzydłowy WKS-u.