Niestety reprezentacji wciąż tylko kibicuję - rozmowa z Maciejem Iwańskim, piłkarzem Legii Warszawa

Kolejny świetny występ Macieja Iwańskiego powinien dać do myślenia Leo Beenhakkerowi. Większość kibiców uważa, że nie powinien pomijać Iwańskiego przy kolejnych powołaniach. - Swoje argumenty zostawiam na boisku - komentuje całą sprawę pomocnik warszawskiej Legii.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Piotr Zarzycki: Potraficie pokonać Wisłę Kraków, następnie przegrać dwa mecze w słabym stylu, a później zdeklasować Śląsk Wrocław. Jak to jest z Legią?

Maciej Iwański: Mieliśmy te dwa spotkania trochę słabsze, ale myślę, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy strzelić tak, jak w meczu piątkowym ze dwie bramki i wygrać te spotkania. Ja myślę, że w obu tych przegranych meczach mieliśmy przewagę i więcej sytuacji bramkowych. Może nie jakiś bardzo dogodnych, ale przypomnę, że ze Śląskiem Wrocław też nie było pięć czy sześć stuprocentowych sytuacji, a były wszystkie składne akcje zakończone strzałami. A przede wszystkim zakończone bramką. To nie jest tak, że gramy słabiej. Przeciwnik strzela bramkę i nie mogliśmy z tym sobie poradzić. Teraz już wiemy dlaczego sobie nie radziliśmy i musimy to pokazać na boisku. Sporo o tym rozmawiamy, ale rzeczywiście nasze ostatnie mecze na wyjazdach nie wyglądają najlepiej pod względem zdobywania bramek i wygrywania meczu. Gra jest dobra, ale dobra tylko do pola karnego przeciwnika.

W tym spotkaniu wychodziło wam niemal wszystko. Chyba potrzebne było takie wysokie zwycięstwo po poprzednich porażkach?

- Dokładnie tak jak powiedziałeś - wychodziło nam wszystko. Może sytuacji do strzelenia bramek było więcej, ale trzeba powiedzieć, że Śląsk jest bardzo dobrym zespołem, co pokazał w tym meczu. Nie wybijają piłki, tylko się przy niej utrzymują. Każdy z zawodników ma pojęcie o grze. Czasami jest tak, że nie ma się wielu sytuacji, a większość się wykorzystuje. I patrząc na całe spotkanie, uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie i takiego potrzebowaliśmy.

Był to kolejny świetny mecz w twoim wykonaniu. Tym razem bramka i dwie asysty. Co jeszcze musi zrobić Maciej Iwański, aby otrzymać powołanie do reprezentacji?

- Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Zawsze udowadniam swoją wartość na boisku. Zawsze tak mówiłem i tak będę mówił. Na ten temat wypowiadam się swoją grą na boisku.

Nie czujesz w ogóle rozgoryczenia, że wciąż brak tego powołania?

- Chyba nie. Jestem Polakiem i patriotą. Zawsze kibicowałem kadrze, niezależnie czy w niej grałem, czy nie. Zawsze życzę jej jak najlepiej i jestem kibicem. Szkoda, że tylko kibicem...

Leo Beenhakker mówił, że przygląda się twojej grze, ale na dzień dzisiejszy lepsi są: Roger, Łukasz Garguła i Radosław Majewski. Chyba ciężko zgodzić się z tą opinią?

- Mogę tylko powiedzieć, że nie słyszałem tej opinii, a to jest zdanie trenera Beenhakkera. Każdy ma swoje zdanie, każdy inaczej widzi grę danego zawodnika i inaczej go ocenia i widzi jego przydatność do drużyny. Każdy może głośno wyrażać swoje zdanie i dlaczego trener ma o tym nie mówić? Co mogę dodać? Swoje argumenty zostawiam na boisku i jest ich tam coraz więcej.

Wracając jeszcze do meczu ze Śląskiem. Był to pierwszy mecz w barwach Legii, w którym grałeś przy dopingu warszawskich kibiców. Jakie to zrobiło na tobie wrażenie?

- Rzeczywiście to mój pierwszy mecz przy takim dopingu w barwach Legii. Patrząc z punktu widzenia piłkarzy, trzeba powiedzieć, że niesie nas taki doping. Zresztą było widać na boisku, że kibice byli naszym dwunastym zawodnikiem w tym meczu. Nawet nie mając sił, kiedy słyszy się taki doping, w człowieku wyzwalają się dodatkowe siły.

W najbliższych tygodniach kolejne dwa mecze wyjazdowe w lidze. Co trzeba zrobić, aby scenariusz z ostatnich wyjazdów się nie powtórzył?

- Trzeba zagrać tak jak ze Śląskiem Wrocław i wtedy scenariusz się nie powtórzy.

Czego mogę życzyć na zakończenie naszej rozmowy?

- Zdrowia przede wszystkim (śmiech). Jak będzie zdrowie to sobie ze wszystkim poradzimy.

I powołania...

- Nie dziękuję.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×