Rafała Murawskiego w ostatnich dniach prześladowała choroba, a także kontuzja. Z jej powodu musiał opuścić mecze z Lechią Gdańsk oraz Polonią Bytom. Jego występ przeciwko Polonii Warszawa stał pod dużym znakiem zapytania, ale ostatecznie wybiegł na boisko w pierwszym składzie. - Miałem nie grać w tym spotkaniu, ale chcąc jechać na zgrupowanie reprezentacji musiałem wyjść na boisko i zobaczyć jak wygląda moja gra - mówi pomocnik Kolejorza. Jak się okazało uraz mięśnia dwugłowego dał o sobie znać i "Muraś" musiał opuścić boisko. Nie pojedzie również na zgrupowanie reprezentacji Polski. - Bez sensu byłoby jechać nie w pełni sił i zabierać komuś miejsce - tłumaczy Murawski.
Ostatecznie na zgrupowanie kadry pojedzie aż pięciu zawodników Lecha. Niezbyt zadowolony z tego jest trener Franciszek Smuda, który chciałby, aby jego podopieczni wreszcie odpoczęli. Chciał nawet prosić Leo Beenhakkera o zwolnienie lechitów z udziału w zgrupowaniu. Ostatecznie Holender obiecał oszczędzać zawodników, którzy cieszyli się z powołania. - Od początku mówiłem, że jak będę zdrowy to chcę jechać na mecz kadry. Po to się gra w piłkę, aby zagrać w reprezentacji. Jest to wyróżnienie dla każdego piłkarza. Niestety wyszło jak wyszło - mówi Murawski.
Jego jedynym powodem do radości jest więc zwycięstwo Lecha nad Polonią 2:0. O losach tego meczu zadecydowały szybko strzelone bramki przez Hermana Rengifo. Kolejorz dzięki zwycięstwu nad liderem wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Polski. - Zagraliśmy dobre spotkanie. Strzeliliśmy szybko dwie bramki i kontrolowaliśmy jego przebieg. W pierwszej połowie byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i Polonia nam nie zagroziła. Po przerwie wyglądało to trochę inaczej, na co wpływ z pewnością miało prowadzenie - opowiada o meczu Murawski.
Lech dzięki bramkom w piątej i szóstej minucie mógł grać do końca spokojniej i nie musiał forsować tempa. Z pewnością jest to bardzo ważne dla poznaniaków, których czeka jeszcze wiele ważnych spotkań w tym roku. - Może chcieliśmy zaoszczędzić trochę sił, ale zazwyczaj tak jest, że zespół przegrywający musi kiedyś zacząć atakować. Polonia ostro wzięła się do roboty i chciała odrobić straty - dodaje "Muraś". Kolejorz w defensywie był jednak bezbłędny i odniósł zasłużone zwycięstwo, dzięki któremu do prowadzącej Wisły Kraków ma trzy punkty straty.