Sadlok ma na koncie już 15 występów w drużynie narodowej. Zadebiutował w niej 14 listopada 2009 roku w towarzyskim spotkaniu z Rumunią, który był też debiutem Franciszka Smudy w roli selekcjonera biało-czerwonych. Po raz ostatni w narodowych barwach 25-latek zagrał w grudniu 2011 roku w towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną, bowiem "Franz" zrezygnował z niego na ostatnim etapie selekcji przed Euro 2012, ale teraz też za jego sprawą wrócił do kadry.
[ad=rectangle]
Później Sadlok nie miał co liczyć na powołanie do reprezentacji, bo przez problemy ze ścięgnem Achillesa stracił blisko 500 dni między grudniem 2012 roku a kwietniem 2014 roku. Końcówkę minionego sezonu rozegrał jako podstawowy zawodnik Ruchu Chorzów, a latem przeniósł się z Cichej 6 do Wisły Kraków, w której jest wyróżniającą się postacią od początku rozgrywek. W pierwszych sześciu kolejkach zaprezentował się na tyle dobrze, że Adam Nawałka powołał go na wrześniowy mecz el. Euro 2016 z Gibraltarem. Biorąc pod uwagę problem z lewą stroną obrony w reprezentacji Polski, nie można powiedzieć, że to powołanie na wyrost.
- Nie spodziewałem się, że już teraz mogę wrócić do reprezentacji Polski, ale było to moje marzenie, więc powiem krótko - jestem szczęśliwy - mówi Sadlok. - Od kwietnia gram regularnie, a o tym marzyłem przez ostatnie dwa lata. A to powołanie to dla mnie duże wyróżnienie i duża nagroda za cierpliwość - dodaje obrońca Białej Gwiazdy.
- Jak się okazuje, przenosiny do Wisły były strzałem w "10". Cieszę się, że trafiłem na Reymonta 22. W Krakowie pod trenerem Smudą szybko się odbudowałem. Myślę, że nie grałem najgorzej, ale wiem, że jeszcze wiele jest do poprawy - twierdzi Sadlok.
Jeśli trener Nawałka da Sadlokowi szansę w meczu z Gibraltarem, będzie to jego pierwszy występ w reprezentacji w meczu o stawkę. Poprzednich 15 zaliczył w grach towarzyskich. - Tak się złożyło, że wtedy kiedy grałem w kadrze, nie było meczów o punkty, bo przygotowywaliśmy się do Euro 2012, ale grając dla reprezentacji zawsze daje z siebie "maksa", a nie tylko wtedy, gdy jest jakaś stawka. To obowiązek.
W piątkowym meczu 7. kolejki T-ME z PGE GKS Bełchatów Sadlok dwukrotnie opuszczał plac gry w wyniku starć z rywalami i dwukrotnie potrzebował interwencji sztabu medycznego. - Spokojnie, to tylko stłuczenie. Nie przeszkodzi mi to wyjeździe na zgrupowanie - uśmiecha się obrońca Wisły.