- Byliśmy w podobnej sytuacji co Jagiellonia, też nie wygraliśmy ostatnich trzech meczów, dlatego tym razem chcieliśmy zwyciężyć - mówił po szóstej (!) porażce w tym sezonie opiekun Korony Ryszard Tarasiewicz. Kielczanie z meczu na mecz biją kolejne niechlubne rekordy. Już po porażce z Górnikiem Zabrze informowaliśmy, że mamy do czynienia z najgorszym początkiem sezonu w historii występów kielczan w ekstraklasie. Niepowodzenia z Legią i "Jagą" tylko poprawiły to "osiągnięcie".
[ad=rectangle]
Fatalna postawa zespołu powoduje, że kibice znów musieli motywować piłkarzy wulgarnymi okrzykami, a niektórzy z nich po raz pierwszy nawoływali do dymisji obecnego szkoleniowca. Takich kroków przy Ściegiennego nikt jednak nie zamierza jeszcze podejmować. - Wstawiliśmy do składu zawodników, którzy byli na chwilę obecną w najlepszej dyspozycji fizycznej - powiedział Tarasiewicz, odnosząc się do problemów kadrowych, jakie trapią zespół od dłuższego czasu. Kontuzje nie są jednak żadnym wytłumaczeniem, ponieważ kolejny raz o wyniku zadecydowały proste błędy indywidualne.
Gospodarze w początkowych fragmentach pierwszych 45 minut dali podstawy do umiarkowanego optymizmu, długo i mądrze konstruując swoje ataki oraz szukając gola m.in. po groźnych strzałach z dystansu. Z upływem czasu sytuacja zaczęła się jednak zmieniać i na przerwę złocisto-krwiści schodzili z dwubramkową stratą. - W drugiej połowie próbowaliśmy na tyle ile mogliśmy w ofensywie kreować sobie sytuacje. Kilka było, ale trochę zabrakło szczęścia - stwierdził. - Generalnie było za mało wygranych pojedynków w środkowej strefie - dodał były szkoleniowiec m.in. Zawiszy Bydgoszcz.
Koroniarze są obecnie najgorszym zespołem w T-Mobile Ekstraklasie, zamykając tabelę z zaledwie jednym punktem na swoim koncie. - Sytuacja jest ciężka - przyznał "Taraś", który przyznał, że zespół zmienił charakter pracy na treningach, co może być jednym z powodów tak fatalnej postawy. - Chłopaki pracują na tyle ile mogą. W niektórych momentach na pewno brakuje tej dynamiki i agresywności.