U-19: Polacy przegrali z Włochami, ale wstydu nie było

Jeden gol Oskara Zawady to było za mało, żeby choć zremisować z wymagającym rywalem. Młodzi kadrowicze byli bliscy szczęścia, a zwycięstwo stracili tuż przed końcowym gwizdkiem.

Towarzyski mecz rozegrano na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu, a bramkę dla reprezentacji Polski zdobył Oskar Zawada. - Włochy to czołówka, ale zagraliśmy dobre spotkanie nie licząc tej sytuacji z końcówki. Ciężko powiedzieć, ale chyba zabrakło koncentracji i gry do końca. To bardzo boli. Natomiast dobrze świadczy o nas to, że potrafiliśmy zagrażać bramce rywala w obu połowach. Myślę, że z każdą drużyną możemy grać ofensywną piłkę, a w tym meczu pokazaliśmy, że nie boimy się gry do przodu. Jesteśmy dobrą drużyną i nie musimy obawiać się zbliżających eliminacji do ME - zaznaczył napastnik VFL Wolfsburg.
[ad=rectangle]
Dość pozytywnie na temat postawy swoich podopiecznych wypowiadał się selekcjoner kadry U-19. - Zespół pokazał charakter, a piłkarsko uważam, że nie było najgorzej. Może w pierwszej połowie zagraliśmy trochę bojaźliwie i za bardzo byliśmy cofnięci. Po zmianie stron toczyliśmy równorzędną walkę, a akcje były z obu stron. Ja jestem zadowolony z tego sparingu i tego, jak zespół zagrał. Jedynie wynik nie cieszy i sposób, w jaki straciliśmy drugiego gola. Zawsze boli, gdy w ostatniej akcji meczu dostaje się dzwon - podkreślił Rafał Janas.

Zanim jednak Włosi zadali decydujący cios, Polska doprowadziła do remisu po szybkiej akcji z udziałem Adama Ryczkowskiego, Kamila Dankowskiego i główkującego Oskara Zawady. - Ćwiczyliśmy taki kontratak. Pracujemy nad tym, żeby się szybko organizować po stracie piłki i po jej odzyskaniu. Akcja na pewno cieszy. Nie raz wygrywa się mecz po przypadkowych akcjach, a czasami można przegrać i mimo to cieszyć się z tego, że zespół realizuje założenia, które sobie wypracowujemy - zakończył trener.

Komentarze (0)