Stomil Olsztyn zaryzykował z transferami, ale teraz zbiera owoce

Stomil to zdecydowanie największa rewelacja nowego sezonu I ligi. Ekipa Mirosława Jabłońskiego wciąż jest niepokonana i zajmuje 2. miejsce w tabeli. To zasługa m. in. udanych transferów.

Olsztynianie postawili latem na wielu obcokrajowców, m. in. Witalija Berezowskyja, Wołodymyra Kowala, Romana Maczułenkę czy Irakliego Meschię. Takie wzmocnienia zawsze wiążą się z ryzykiem, ale klubowi z Warmii i Mazur zdecydowanie się opłaciły.

- To nie były przypadkowe transfery, obserwowałem tych zawodników już wcześniej. Byłem pewny, że podniosą nam jakość i to się teraz sprawdza. Wspomnianych piłkarzy proponowano zresztą także do innych klubów, lecz my byliśmy najszybsi - powiedział portalowi SportoweFakty.pl trener Stomilu, Mirosław Jabłoński.
[ad=rectangle]
Opiekun I-ligowca jest zmartwiony kontuzją Meschii, która mocno pokrzyżowała mu szyki. - Brakuje mi obecnie zawodnika, który mógłby jednym podaniem uruchomić partnerów z przodu. Mamy pecha, bo najpierw Irakli nie był do końca przygotowany, a teraz leczy uraz.

Jabłoński jest bardzo zadowolony także ze wzmocnień krajowych. Do Olsztyna trafili m. in. Łukasz Jamróz, Tomasz Wełna i Tomasz Wełnicki. - Wełnicki wypadł nam na dłuższy czas z powodu poważnych problemów zdrowotnych. Wełna natomiast spisuje się świetnie, mimo że nie gra na swojej pozycji. On dużo lepiej czułby się na środku obrony, tymczasem z konieczności wystawiam go na lewej stronie. Nie mogę mu jednak niczego zarzucić - wyjaśnił.

W poprzednim sezonie ekipa z Warmii i Mazur zajęła 15. miejsce i uratowała się przed spadkiem tylko dzięki temu, że licencji nie otrzymał Kolejorz Stróże. Teraz natomiast jest niepokonanym wiceliderem rozgrywek.

Komentarze (0)