- Szybko otworzyliśmy wynik meczu, a potem graliśmy z kontrataku. Taką taktykę na ten mecz rozpisał nam trener i musieliśmy się skupić na tym, by jak najlepiej te założenia realizować. Ja sam musiałem przez to skupiać się na grze obronnej, a nie tylko na ofensywie, ale najważniejsze, że mecz kończymy z kompletem punktów - podkreśla Gerard Badia, pomocnik Piasta Gliwice.
[ad=rectangle]
Hiszpan pognębił Górnika Zabrze już w pierwszych minutach gry. - Dostałem dobre zagranie od Carlesa Martineza i nie pozostało mi nic innego jak trafić do siatki. Cieszę się, że ta bramka padła, bo potem grało nam się dużo łatwiej. Szkoda, że przed przerwą straciliśmy prowadzenie, bo gdybyśmy dołożyli drugą bramkę, to mecz wyglądałby zupełnie inaczej - analizuje zawodnik śląskiej drużyny.
Pomocnik Piasta w niecodzienny sposób celebrował trafienie przy Roosevelta, chowając pod koszulkę futbolówkę. - Chciałem w ten sposób uczcić to, że moja narzeczona jest w trzecim miesiącu ciąży. Od tego czasu do siatki nie trafiłem, więc wykorzystałem sposobność ku temu, by tę wyjątkową chwilę świętować. Chciałbym tę bramkę zadedykować jej i mojemu dziecku - uśmiecha się 25-latek.
Dla niebiesko-czerwonych było to pierwsze zwycięstwo na terenie Górnika. - Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego wyniku. Kibice robili wszystko, by wyprowadzić mnie z równowagi i zbić moją koncentrację, ale od tego są. To jednak Piast zdobył trzy punkty i czuję satysfakcję, że między innymi za moją przyczyną wychodzili oni ze stadionu załamani - przyznaje Hiszpan.
Dla Piastunek derbowe zwycięstwo w Zabrzu było drugim z rzędu i zarazem raptem drugim w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. - Zwycięstwo nad Zawiszą bardzo nam pomogło, bo odzyskaliśmy wiarę we własne możliwości. Przez ostatnie dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy, by zagrać kolejny dobry mecz i nam to się udało. Dzięki tym wynikom jesteśmy silniejsi - puentuje gracz drużyny z Okrzei.